~ Chciałabym, aby skomentowała każda osoba, która przeczyta ten rozdział. Chcę wiedzieć ile was jest ~
Obudziło mnie delikatne, aczkolwiek przyjemne łaskotanie w okolicach karku. Zmarszczyłam brwi, ponieważ czułam ewidentnie niewyspanie i przeszywające moje ciało zmęczenie dniem wczorajszym. Ale chwila moment, co tak właściwie się zdarzyło, czym jestem tak wykończona?
W ciągu sekundy odzyskałam świadomość, lecz nie zamierzałam rozchylić powiek. Nie bałam się widoku, który ujrzę po otworzeniu oczu, lecz reakcji mojego towarzysza, jaka mogła po tym nastąpić.
- Wiem, że już nie śpisz. – Usłyszałam męski, zachrypnięty głos, po czym mimowolnie na moich ustach pojawił się szczery uśmiech. Przewróciłam się na drugi bok i po raz pierwszy tego dnia spojrzałam w ślepia mężczyzny, który leżał obok mnie.
- Sądziłam, że jeszcze się nie obudziłeś. – Opuszkami palców przejechałam po jego twarzy, a zaraz po tym zorientowałam się, że oboje leżymy zupełnie nadzy, okryci jedynie kocem, który nie wiadomo skąd się tam wziął.
Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej, okrywając przy tym skrawkiem materiału mój biust.
- Coś nie tak? – Harry wziął ze mnie przykład, po czym opiekuńczo objął mnie ramieniem. Spuściłam głowę, a moje usta kolejny raz wygięły się w uśmiech.
- Właśnie wszystko jest w porządku i to mnie trochę martwi.
- Martwi? – Zapytał z ewidentnym zagubieniem w głosie.
- Pierwszy raz od X czasu mimowolnie się uśmiecham. Prawdę mówiąc to sądziłam, że już do końca życia będą ciągnęły się za mną jedynie pasma niepowodzeń. – Chłopak zaśmiał się cicho.
- Śmieszy Cię to? – Wzburzyłam się, a on rozłożył ręce w geście kapitulacji, dzięki czemu na ziemię zsunął się koc, ukazując przy tym idealnie wyrzeźbiony tors. Starałam się na niego nie spojrzeć, lecz jak zwykle, zrobiłam to wbrew mojej woli.
- W żadnym wypadku. – Tłumaczył się. – Po prostu brzmisz tak… irracjonalnie. – Przekrzywiłam głowę uważniej mu się przysłuchując.– Teraz, kiedy jak sama stwierdziłaś, nie potrafisz przestać się uśmiechać, sądzisz, że jest to niepokojące. Przestań rozpamiętywać stare dzieje i ciesz się chwilą. Zobaczysz, gdy zaczniesz się do tego stosować, Twoje życie zacznie wydawać się inne… Lepsze. – Po tych słowach przygryzłam dolną wargę, dogłębniej zastanawiając się nad ich słusznością. Nagle Styles nachylił się nade mną i delikatne ucałował w skroń.
- Masz mnie. – Szepnął wprost do ucha, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. – A teraz wypadałoby wrócić do reszty. Zapewne się martwią naszą nieobecnością. – Stwierdził i począł naciągać na siebie ubrania, które wczorajszego wieczoru zostały rozrzucone po plaży.
- Nie chcę tam wracać… - Jęknęłam, po czym wzięłam z niego przykład i nasunęłam na siebie bieliznę.
- Ale musisz… Przynajmniej coś zjeść. Przecież nikt nie zmusza Cię do tego by spędzać czas w ich towarzystwie. W gruncie rzeczy to możemy ten weekend spędzić razem. Pokażę Ci okolicę – Chłopak uśmiechnął się i podał mi moją spódnicę, którą zauważył pod swoimi stopami.
- Po prostu nie chcę żadnych spięć między mną, Nikki a Zaynem.
- Nikki też maczała w tym palce?
- Najwyraźniej. Niby robiła to pod jego przymusem, ale liczy się fakt, że się tego podjęła. – Wzięłam do ręki bluzkę i zaczęłam się jej bacznie przyglądać. – Dlatego też nie mam pokoju, w którym mogłabym spać.
- O to się nie martw. Louis nie będzie miał nic przeciwko temu, abyś zamieszkała razem z nami. I tak mamy jedno łóżko na zbyciu. – Wzruszyłam jedynie ramionami, po czym rozłożyłam koszulkę i momentalnie wybuchłam głośnym śmiechem. Lokaty spojrzał na mnie jak na wariatkę, a ja jedynie pokazałam mu porwany cały jej tył.
- Serio Styles? Serio?! – Nie mogłam powstrzymać chichotu.
- I co teraz? – Zapytał przez śmiech.
- No chyba jestem zmuszona wrócić do domku w samym biustonoszu. I tak jest ciepło. – Puściłam do niego oczko, a ten rozpiął guziki swojej koszuli i zarzucił mi ją na ramiona.
Przystanęłam na palcach i ucałowałam jego policzek, a zaraz po tym odwróciłam głowę w bok i poczęłam przyglądać się spokojnej wodzie, która nawet nie drgnęła, ponieważ zupełnie nie było wiatru.
- Harry? – Zapytałam z ewidentnym zakłopotaniem, kiedy chłopak bawił się kosmykiem moich potarganych blond włosów.
Cholernie bałam się zadać mu to jedno proste, aczkolwiek nurtujące mnie pytanie. Nie wiedziałam jakiej reakcji się spodziewać, a co więcej odpowiedzi. Westchnęłam ciężko i przełknęłam ogromną gulę w moim gardle. – Te słowa…
- Tak, kocham Cię. – Przerwał, a mi aż ugięły się kolana i aby nie upaść przytrzymałam się jego podkoszulka, który miał w zwyczaju nosić pod wszelkiego rodzaju koszulami.
- Jestem aż tak przewidywalna? – Zachichotałam.
- Nie, po prostu skądś wiedziałem, że padnie to pytanie. Więc postanowiłem Cię wyprzedzić. – Uśmiechnął się szeroko, dzięki czemu na jego twarzy uwydatniły się tak rozbrajające mnie dołeczki.
- Jesteś niemożliwy. – Zarzuciłam ręce na jego szyi i przyciągnęłam go do siebie na tyle, aby móc swobodnie wpić się w jego malinowe usta.
- Dlatego pasujemy do siebie jak ulał. – Wycedził przez pocałunek, po czym chwycił mnie za dłoń, splótł palce i ruszył ścieżką, którą tutaj przybyliśmy.
Błądziliśmy po krętych ścieżkach wygłupiając się i śmiejąc przy tym w głos. Przez cały ten czas zastanawiałam się, jakim cudem nocą dotarłam na plażę. W dodatku tak szybko.
Żałowałam jedynie, że nie zabrałam ze sobą mojej lustrzanki, ponieważ do czasu powrotu do domku Dani, miałabym masę komicznych, a zarazem przeuroczych zdjęć mojego chłopaka. Tak, chłopaka. Trochę dziwnie to brzmi i nie mogę się przyzwyczaić, lecz jak to on powiedział, „To tylko kwestia czasu.”
Gdy tylko stanęliśmy naprzeciwko drzwi wejściowych, poczułam jak mój żołądek podchodzi do gardła, a złość roście z każdą minioną sekundą. Wiedziałam, że za kawałkiem drewna siedzą ludzie, z którymi nie chcę rozmawiać i zapewne wybuchnie jedna, wielka awantura, czym tylko zepsuję sobie i Harry’emu dzień.
- Pamiętaj, nie zwracaj uwagi, idź od razu na pierwsze piętro, w pierwsze drzwi na prawo. Ja za moment przyniosę Ci walizkę i coś do jedzenia.
- Dziękuję.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć. – Musnął moje usta, po czym otworzył przede mną wejście. Ruszyłam jako pierwsza i ni stąd ni zowąd drogę zagrodziła mi Nikola ze łzami w oczach.
- Dzięki Bogu jesteś. Tak bardzo się o Ciebie martwiłam. Wszystko w porządku? – Zasypywała mnie pytaniami, a ja z całej siły ścisnęłam dłoń Stylesa. Możliwe też, że zostawiłam na niej ślady moich paznokci.
- Po pierwsze, Harry’emu też nic nie jest, bo jakbyś nie zauważyła on również zniknął na całą noc i całe szczęście wrócił razem ze mną. A po drugie zejdź mi z drogi, nie mam ochoty na Ciebie patrzeć.
- Laura proszę, nie bądź taka…
- Powiedziałam zejdź mi z drogi! – Zdecydowanie podniosłam ton głosu i w tym samym momencie z kanapy podniósł się rozgoryczony Zayn.
- Odpuść jej. Przecież to moja wina, ja jej kazałem kłamać i trzymać język za zębami, bo miałem na nią haka, którego mogłem użyć przeciwko niej. Tak, szantażowałem Twoją przyjaciółkę, więc jedyną osobą, na którą masz prawo krzyczeć i rzucać się z pięściami jestem ja – nikt inny. – Zszokowana jego słowami spojrzałam najpierw na Nicole, a potem na jego zakłamaną twarz.
- Aha, czyli jest tego więcej. Dobrze wiedzieć. – Rzuciłam, a Harry stanął pomiędzy mną a tamtą dwójką.
- Dobra, dosyć tego. – Uspakajał. – Louis! – Krzyknął, a chłopak niewzruszony zaistniałą sytuacją wynurzył łeb z łazienki ze szczoteczką w zębach. – Może Laura tę ostatnią noc spędzić w naszym pokoju?
- Jasne, nie ma problemu. – Przez zgromadzoną w jego ustach pastę do zębów, ledwo zrozumiałam co powiedział, lecz gestykulacja i mimika twarzy mówiły same za siebie.
Lokaty chwycił za moją niewielką walizkę, która stała w przejściu i pociągnął mnie na górę.
Nie zważając na to, którego z chłopaków jest łóżko, po prostu opadłam na nie ciężko, chowając twarz w poduszkę. Po zapachu perfum stwierdziłam, iż jest ono Tomlinsona.
- On chyba ochujał… - Usłyszałam rozzłoszczony głos mojego chłopaka.
- Wyjedźmy stąd. – Wycedziłam w pościel.
- Chciałbym, ale niestety przyjechaliśmy tu jedynym, wielkim vanem, więc jesteśmy zmuszeni zostać tu do jutra wieczora.
Nagle poczułam jak wszystkie moje wnętrzności podchodzą mi do przełyku. I nie było to spowodowane stresem czy poirytowaniem. Dosłownie w ciągu sekundy zerwałam się z łóżka i pobiegłam wprost do łazienki, która znajdowała się za drzwiami pokoju. Rzuciłam się na kolana i zwymiotowałam wprost do muszli klozetowej. Jednym, sprawnym ruchem, zagarnęłam wszystkie włosy do tyłu i trzymałam je w żelaznym uścisku tak, aby ich nie wybrudzić.
Do ubikacji wpadł przerażony Harry.
- Wszystko w porządku? – Pytał, jakby mój widok nie był oczywisty.
- Przepraszam, chyba ubrudziłam Ci koszulę. – Wydusiłam z siebie, opierając się ręką o plastikową nasadkę.
- Pieprzyć moją koszulę. Pytanie brzmi, co Ci jest?!
- Może się czymś przytrułam…
- Przecież nic nie jadłaś…
- No to może to na polu nerwowym, nie wiem… Muszę się wykąpać. – Gdybałam, a zaraz po tym podniosłam się, spuściłam wodę w sedesie i wytarłam usta chusteczką, którą wyciągnęłam z niewielkiego pudełka leżącego przy lustrze.
Lokaty jedynie pokręcił głową. Wiedziałam, że tak łatwo nie da mi spokoju. Chociaż co ja mogłam, skoro sama nie wiedziałam co mi się stało.
Obudziło mnie delikatne, aczkolwiek przyjemne łaskotanie w okolicach karku. Zmarszczyłam brwi, ponieważ czułam ewidentnie niewyspanie i przeszywające moje ciało zmęczenie dniem wczorajszym. Ale chwila moment, co tak właściwie się zdarzyło, czym jestem tak wykończona?
W ciągu sekundy odzyskałam świadomość, lecz nie zamierzałam rozchylić powiek. Nie bałam się widoku, który ujrzę po otworzeniu oczu, lecz reakcji mojego towarzysza, jaka mogła po tym nastąpić.
- Wiem, że już nie śpisz. – Usłyszałam męski, zachrypnięty głos, po czym mimowolnie na moich ustach pojawił się szczery uśmiech. Przewróciłam się na drugi bok i po raz pierwszy tego dnia spojrzałam w ślepia mężczyzny, który leżał obok mnie.
- Sądziłam, że jeszcze się nie obudziłeś. – Opuszkami palców przejechałam po jego twarzy, a zaraz po tym zorientowałam się, że oboje leżymy zupełnie nadzy, okryci jedynie kocem, który nie wiadomo skąd się tam wziął.
Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej, okrywając przy tym skrawkiem materiału mój biust.
- Coś nie tak? – Harry wziął ze mnie przykład, po czym opiekuńczo objął mnie ramieniem. Spuściłam głowę, a moje usta kolejny raz wygięły się w uśmiech.
- Właśnie wszystko jest w porządku i to mnie trochę martwi.
- Martwi? – Zapytał z ewidentnym zagubieniem w głosie.
- Pierwszy raz od X czasu mimowolnie się uśmiecham. Prawdę mówiąc to sądziłam, że już do końca życia będą ciągnęły się za mną jedynie pasma niepowodzeń. – Chłopak zaśmiał się cicho.
- Śmieszy Cię to? – Wzburzyłam się, a on rozłożył ręce w geście kapitulacji, dzięki czemu na ziemię zsunął się koc, ukazując przy tym idealnie wyrzeźbiony tors. Starałam się na niego nie spojrzeć, lecz jak zwykle, zrobiłam to wbrew mojej woli.
- W żadnym wypadku. – Tłumaczył się. – Po prostu brzmisz tak… irracjonalnie. – Przekrzywiłam głowę uważniej mu się przysłuchując.– Teraz, kiedy jak sama stwierdziłaś, nie potrafisz przestać się uśmiechać, sądzisz, że jest to niepokojące. Przestań rozpamiętywać stare dzieje i ciesz się chwilą. Zobaczysz, gdy zaczniesz się do tego stosować, Twoje życie zacznie wydawać się inne… Lepsze. – Po tych słowach przygryzłam dolną wargę, dogłębniej zastanawiając się nad ich słusznością. Nagle Styles nachylił się nade mną i delikatne ucałował w skroń.
- Masz mnie. – Szepnął wprost do ucha, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. – A teraz wypadałoby wrócić do reszty. Zapewne się martwią naszą nieobecnością. – Stwierdził i począł naciągać na siebie ubrania, które wczorajszego wieczoru zostały rozrzucone po plaży.
- Nie chcę tam wracać… - Jęknęłam, po czym wzięłam z niego przykład i nasunęłam na siebie bieliznę.
- Ale musisz… Przynajmniej coś zjeść. Przecież nikt nie zmusza Cię do tego by spędzać czas w ich towarzystwie. W gruncie rzeczy to możemy ten weekend spędzić razem. Pokażę Ci okolicę – Chłopak uśmiechnął się i podał mi moją spódnicę, którą zauważył pod swoimi stopami.
- Po prostu nie chcę żadnych spięć między mną, Nikki a Zaynem.
- Nikki też maczała w tym palce?
- Najwyraźniej. Niby robiła to pod jego przymusem, ale liczy się fakt, że się tego podjęła. – Wzięłam do ręki bluzkę i zaczęłam się jej bacznie przyglądać. – Dlatego też nie mam pokoju, w którym mogłabym spać.
- O to się nie martw. Louis nie będzie miał nic przeciwko temu, abyś zamieszkała razem z nami. I tak mamy jedno łóżko na zbyciu. – Wzruszyłam jedynie ramionami, po czym rozłożyłam koszulkę i momentalnie wybuchłam głośnym śmiechem. Lokaty spojrzał na mnie jak na wariatkę, a ja jedynie pokazałam mu porwany cały jej tył.
- Serio Styles? Serio?! – Nie mogłam powstrzymać chichotu.
- I co teraz? – Zapytał przez śmiech.
- No chyba jestem zmuszona wrócić do domku w samym biustonoszu. I tak jest ciepło. – Puściłam do niego oczko, a ten rozpiął guziki swojej koszuli i zarzucił mi ją na ramiona.
Przystanęłam na palcach i ucałowałam jego policzek, a zaraz po tym odwróciłam głowę w bok i poczęłam przyglądać się spokojnej wodzie, która nawet nie drgnęła, ponieważ zupełnie nie było wiatru.
- Harry? – Zapytałam z ewidentnym zakłopotaniem, kiedy chłopak bawił się kosmykiem moich potarganych blond włosów.
Cholernie bałam się zadać mu to jedno proste, aczkolwiek nurtujące mnie pytanie. Nie wiedziałam jakiej reakcji się spodziewać, a co więcej odpowiedzi. Westchnęłam ciężko i przełknęłam ogromną gulę w moim gardle. – Te słowa…
- Tak, kocham Cię. – Przerwał, a mi aż ugięły się kolana i aby nie upaść przytrzymałam się jego podkoszulka, który miał w zwyczaju nosić pod wszelkiego rodzaju koszulami.
- Jestem aż tak przewidywalna? – Zachichotałam.
- Nie, po prostu skądś wiedziałem, że padnie to pytanie. Więc postanowiłem Cię wyprzedzić. – Uśmiechnął się szeroko, dzięki czemu na jego twarzy uwydatniły się tak rozbrajające mnie dołeczki.
- Jesteś niemożliwy. – Zarzuciłam ręce na jego szyi i przyciągnęłam go do siebie na tyle, aby móc swobodnie wpić się w jego malinowe usta.
- Dlatego pasujemy do siebie jak ulał. – Wycedził przez pocałunek, po czym chwycił mnie za dłoń, splótł palce i ruszył ścieżką, którą tutaj przybyliśmy.
Błądziliśmy po krętych ścieżkach wygłupiając się i śmiejąc przy tym w głos. Przez cały ten czas zastanawiałam się, jakim cudem nocą dotarłam na plażę. W dodatku tak szybko.
Żałowałam jedynie, że nie zabrałam ze sobą mojej lustrzanki, ponieważ do czasu powrotu do domku Dani, miałabym masę komicznych, a zarazem przeuroczych zdjęć mojego chłopaka. Tak, chłopaka. Trochę dziwnie to brzmi i nie mogę się przyzwyczaić, lecz jak to on powiedział, „To tylko kwestia czasu.”
Gdy tylko stanęliśmy naprzeciwko drzwi wejściowych, poczułam jak mój żołądek podchodzi do gardła, a złość roście z każdą minioną sekundą. Wiedziałam, że za kawałkiem drewna siedzą ludzie, z którymi nie chcę rozmawiać i zapewne wybuchnie jedna, wielka awantura, czym tylko zepsuję sobie i Harry’emu dzień.
- Pamiętaj, nie zwracaj uwagi, idź od razu na pierwsze piętro, w pierwsze drzwi na prawo. Ja za moment przyniosę Ci walizkę i coś do jedzenia.
- Dziękuję.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć. – Musnął moje usta, po czym otworzył przede mną wejście. Ruszyłam jako pierwsza i ni stąd ni zowąd drogę zagrodziła mi Nikola ze łzami w oczach.
- Dzięki Bogu jesteś. Tak bardzo się o Ciebie martwiłam. Wszystko w porządku? – Zasypywała mnie pytaniami, a ja z całej siły ścisnęłam dłoń Stylesa. Możliwe też, że zostawiłam na niej ślady moich paznokci.
- Po pierwsze, Harry’emu też nic nie jest, bo jakbyś nie zauważyła on również zniknął na całą noc i całe szczęście wrócił razem ze mną. A po drugie zejdź mi z drogi, nie mam ochoty na Ciebie patrzeć.
- Laura proszę, nie bądź taka…
- Powiedziałam zejdź mi z drogi! – Zdecydowanie podniosłam ton głosu i w tym samym momencie z kanapy podniósł się rozgoryczony Zayn.
- Odpuść jej. Przecież to moja wina, ja jej kazałem kłamać i trzymać język za zębami, bo miałem na nią haka, którego mogłem użyć przeciwko niej. Tak, szantażowałem Twoją przyjaciółkę, więc jedyną osobą, na którą masz prawo krzyczeć i rzucać się z pięściami jestem ja – nikt inny. – Zszokowana jego słowami spojrzałam najpierw na Nicole, a potem na jego zakłamaną twarz.
- Aha, czyli jest tego więcej. Dobrze wiedzieć. – Rzuciłam, a Harry stanął pomiędzy mną a tamtą dwójką.
- Dobra, dosyć tego. – Uspakajał. – Louis! – Krzyknął, a chłopak niewzruszony zaistniałą sytuacją wynurzył łeb z łazienki ze szczoteczką w zębach. – Może Laura tę ostatnią noc spędzić w naszym pokoju?
- Jasne, nie ma problemu. – Przez zgromadzoną w jego ustach pastę do zębów, ledwo zrozumiałam co powiedział, lecz gestykulacja i mimika twarzy mówiły same za siebie.
Lokaty chwycił za moją niewielką walizkę, która stała w przejściu i pociągnął mnie na górę.
Nie zważając na to, którego z chłopaków jest łóżko, po prostu opadłam na nie ciężko, chowając twarz w poduszkę. Po zapachu perfum stwierdziłam, iż jest ono Tomlinsona.
- On chyba ochujał… - Usłyszałam rozzłoszczony głos mojego chłopaka.
- Wyjedźmy stąd. – Wycedziłam w pościel.
- Chciałbym, ale niestety przyjechaliśmy tu jedynym, wielkim vanem, więc jesteśmy zmuszeni zostać tu do jutra wieczora.
Nagle poczułam jak wszystkie moje wnętrzności podchodzą mi do przełyku. I nie było to spowodowane stresem czy poirytowaniem. Dosłownie w ciągu sekundy zerwałam się z łóżka i pobiegłam wprost do łazienki, która znajdowała się za drzwiami pokoju. Rzuciłam się na kolana i zwymiotowałam wprost do muszli klozetowej. Jednym, sprawnym ruchem, zagarnęłam wszystkie włosy do tyłu i trzymałam je w żelaznym uścisku tak, aby ich nie wybrudzić.
Do ubikacji wpadł przerażony Harry.
- Wszystko w porządku? – Pytał, jakby mój widok nie był oczywisty.
- Przepraszam, chyba ubrudziłam Ci koszulę. – Wydusiłam z siebie, opierając się ręką o plastikową nasadkę.
- Pieprzyć moją koszulę. Pytanie brzmi, co Ci jest?!
- Może się czymś przytrułam…
- Przecież nic nie jadłaś…
- No to może to na polu nerwowym, nie wiem… Muszę się wykąpać. – Gdybałam, a zaraz po tym podniosłam się, spuściłam wodę w sedesie i wytarłam usta chusteczką, którą wyciągnęłam z niewielkiego pudełka leżącego przy lustrze.
Lokaty jedynie pokręcił głową. Wiedziałam, że tak łatwo nie da mi spokoju. Chociaż co ja mogłam, skoro sama nie wiedziałam co mi się stało.
*~*
No i jest rozdział 18 :)
Jeszcze jeden i KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.
Ale spokojnie, od razu pojawi się zwiastun drugiej, potem zmiana wyglądu bloga i zacznę część drugą :)
No i standardowo czekam na min. 20 komentarzy :)
Xx. Tomlinsonowa.
Świetny! ;* Jesteś wspaniała! Czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńświetny mam nadzieje ze jak najszybciej pojawi się kolejny rozdział. Mam pytanie co z Nicole i Niallem ? Masz zamiar ich związek rozwijać ? Uwielbiam ta parkę. Weny wiem ze się przyda/ nie zostawiają a zbyt dużej ilości komentarzy fanka ciebie i tego opowiadania Kasia
OdpowiedzUsuńbooooooooooski !! nie gadaj ze Laura jest w ciązy ?!?! O.O
OdpowiedzUsuńkocham cie naprawdę ♥
OdpowiedzUsuńGENIALNY !!! :*
OdpowiedzUsuńZajebiste !! Nie moge sie doczekac next'a !! ;) Swietnie piszesz... :) ;*
OdpowiedzUsuńBoski <3 Życzę weny i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJeżeli Laura będzie w ciąży, to chyba zwariuje. Po pierwsze tak szybko ciąża nie ukazuje swoich dolegwiłości. Po drugie, czy ty naprawdę chcesz zrobić z tego jakiś cholerny melodramat? Jeżeli tak to jesteś na dobrej drodze. Takich opowiadań jak to jest pełno, więc wykaż się pomysłowością i wymyśl coś oryginalnego i niepowtarzalnego. Po prostu coś twojego. Po trzecie o co tu kaman? Tak dużo tutaj wątków, że aż łeb pęka. Skup się na jednym a potem idź dalej tworząc arcydzieło. Przed chwilą była z Malikiem, który po przemyśleniach, które trwały jeden akapit (czyli patrząc na czs lecący akcji, to jakieś 2 minuty) przystawia się do swojej ex. Nie wiem co było dalej ale wiem, że główna bohaterka, chyba Laura, wścieka się na niego i idzie do swego drugiego kochanka-Harrego. Który nie wiadomo kiedy stał się jej chłopakiem, po udanym stosunku. Normalnie istna logika. Potem dwaj nowi zakochańce idą zwiedzić okolice, co powinno być opisane bardziej szczegółowo, ale pomijając to, wracają do domu i zaczyna się. Nawet nie wiem za bardzo co. Blondyna wchodzi i nagle pojawia się jej przyjaciółka. Ta się o nią martwi, ale nie. Laura (?) ma wąty że o nią tak, ale o jej kilku godzinnevo chłopaka nie. Logiczne chyba, że bardziej się martwi o nią. Po pierwsze zna ją dłużej, po druvie ona to ona. Czyli kobieta. W sytuacji ekstremalnej chłop porawdzi sobie lepiej niż kobitka. Logiczne? Logiczne.
OdpowiedzUsuńMimo tak wielkich błędów masz talent i zachęte do pisania. Na początku mej kariery, zachętą dla mnie były przewidywalne i powtarzające się fabuły. Najgorsze było to, że na początku pisałam tak samo jak autorzy wkurzających mnie opowiadań. Usunęłam ponad 20 blogów, aż nie ogarnęłam się. Dzisiaj pisze amatorsko, czyli moim zdaniem nie źle ale też nie tak wspaniale jak np. Uszati. Dlatego mam nadzieję, że mona wypowiedź która dla ciebie i twoich wiernych czytelniczek, które chyba nie widziały wspaniałych fanfiction, będzie to hejt. Wierze że druga część mnie zaskoczy pozytywnie, a nie negatywnie. Przepraszam cię jeżeli nie które zdania są dla ciebie nje zrozumiałe czy też mają dziwne literówki, ale nestem teraz na telefonie, gdzie wiadomo klawiatura jest zdradliwa. Jeżeli masz ochotę wyrazić swoje zdanie na temat mojej wypowiedzi albo zadać pytanie, zapraszam na mojego bloga "Ostatni szept" gdzie w zakładce "autor" lub "o mnie" znajdziesz sposób jak się ze mną skontaktować. Pozdrawiam.
Jejku rozdział taki że gdifkdhdoasifvdi Kocham to jak piszesz czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńCzy to ciaza? Rozdzial super!:*
OdpowiedzUsuńWow. Świetne. Czekam na nn<3 :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny . ^^ .
OdpowiedzUsuńLaura w ciąży ? .
Eeee, niee . za szybko objawy .
Fajnie , że jest z Harry'm .
Życzę weny . Czekam na next'a. :D
xoxo Luce. *.*
Ubóstwiam cie !!! Czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuńco jej jest ??!! juz wszystko mnie wkurza ona miała być z Zayn'em .... ehhhh ciekawe co dalej ~~ Petit
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńkocham ! <3
OdpowiedzUsuńHahaha!! 'Ochujał'? Serio, Styles ? xD Bożee xD A tak btw to myślę, że Laura jest w ciąży *O* Jeny, ale fajnie by było *-* xD Ale Malik to by się nieźle wściekł xD Ale mam go gdzieś. Laura ma być zHarrym i koniec kropka *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <33333333333333333
Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńOO śiwiety ♥♥
OdpowiedzUsuńJAK NAJSZYBCIEJ DODAJ NOWY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńzajebisty <3
OdpowiedzUsuńJejku <3 Czekam na next'a :****************
OdpowiedzUsuńsuper . czekam na next : *
OdpowiedzUsuńChyba po jednym dniu nie może wymiotować bo jest w ciąży xDD więc mam nadzieję, że to nie to. Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na next . @monisska97
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.. wybacz, że tak późno..
OdpowiedzUsuńCudny <3 daj szybko nastepny, prosze <33
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział??
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń