Wchodząc do samolotu myślami wędrowałam już gdzieś po za
granicami państwa. Całe szczęście, iż Polskę i Wielką Brytanię dzielił jedynie
półtorej godzinny lot. Jedynie pozostaje pytanie: Dlaczego? Otóż nie potrafiłam
już dłużej żyć ze stertą tak okrutnych wspomnień. Byłam zmuszona zostawić
ciężki bagaż za sobą i zacząć wszystko od zera. Oczywiście mam na uwadze fakt,
iż życie jeszcze wiele razy rzuci mi kłody pod nogi, lecz tym razem przyrzekłam
sobie, że nie pozwolę im siebie staranować. Nie tym razem. Będę przez nie tak
długo przeskakiwać, aż któregoś dnia doskoczę na tyle wysoko, że śmiało będę w
stanie stwierdzić, iż żadna przeszkoda nie jest mi straszna. Na chwilę obecną
walczę o swoje marzenia, jakim jest fotografia. Dostałam od życia porządnego kopa,
dzięki czemu w końcu ruszyłam się z miejsca. Malutkimi, wręcz mrówczymi krokami
dążę do swego celu by w końcu, pierwszy raz od dłuższego czasu dumnie
stwierdzić: „Udało mi się”. No, ale cóż… Na chwilę obecną muszę skupić się na
swojej nowej pracy, którą tak naprawdę dostałam zupełnie przez przypadek. Otóż
szukając odpowiedniego dla siebie domu w centrum Londynu natrafiłam na reklamę
oferty pracy. Znacznie mi to ułatwiło moją aktualną pozycję, ponieważ tak czy
owak musiałabym poszukać sobie jakiejś roboty, ale od początku stawiałam na coś
w stylu kelnerka małej gastronomii, lub co gorsze barmanka w knajpie, na
dodatek totalnie zasyfionej. Czytając ofertę, którą proponowała dość spora
brytyjska firma w pierwszej chwili zastanawiałam się, w jaki sposób chcą okantować
ludzi, ponieważ nie mieściło mi się w głowie, że tak potężna działalność
desperacko szuka pracowników w sieci. Jednak coś podkusiło mnie bym
przedzwoniła na numer, który podali w formularzu. Kobieta, z którą miałam
przyjemność dyskutować była naprawdę sympatyczna i dało się z nią porozmawiać
jak z człowiekiem. Nie to co ludzie tutaj, w Polsce – wiecznie ze wszystkiego
nie zadowoleni i opryskliwi wobec innych. Brytyjka przedstawiła mi warianty,
które musiałam niezwłocznie spełnić by moje zgłoszenie zostało w ogóle
rozpatrzone. W jednej chwili pomyślałam, że to bezsens, ponieważ po za mną
zapewne dziesiątki ludzi ubiega się o tą posadę, lecz w drugiej stwierdziłam,
iż nie mam nic do stracenia, więc postanowiłam stworzyć swoje pierwsze w życiu
CV i wraz z port folio wysłać do agencji. Ale jak zawsze musiał być mały
mankament. To nie było zwykłe studio fotograficzne dla młodych artystów
pragnących rozwijać swoje umiejętności poprzez sesje zdjęciowe i takie tam. Było
to totalne jego przeciwieństwo. Mianowicie ogromna firma plotkarska dysponująca
swoim własnym magazynem, stroną internetową i do dopięcia ostatniego guzika
brakowało im paparazzi. No cóż… Na moje szczęście lub nie dostałam tę pracę. W
sumie cieszyłam się z tego, ponieważ mam okazję by w końcu odbić się od dna. No
a jak wiadomo od czegoś trzeba zacząć.
Lot nie należał do męczących. W sumie półtorej godziny to nic wielkiego. Obok mnie siedziała non stop uśmiechnięta dziewczyna o brązowych włosach. Moją uwagę przykuła koszulka, którą akurat miała na sobie. Na jej środku widniał ogromny napis: One Direction. Brunetka wyglądała na naprawdę szczęśliwą i podekscytowaną. Zakładałam, że to jakiś zespół i akurat leciała na ich koncert. Wyobrażam sobie tylko, co czuła w środku. Zapewne nic innego w tym momencie się nie liczyło. Miała wyznaczony cel i trzymała się go choćby nie wiadomo co się działo. W sumie w jakimś stopniu jej tego zazdrościłam. Sama nie pamiętam kiedy mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak czy owak… Londyńska pogoda mnie nie zachwyciła. No ale mogłam się tego spodziewać. Tutejszy klimat jest niesamowicie wilgotny z racji tej, iż jest to najzwyczajniej w świecie wyspa. Tak miło było po raz kolejny się tu znaleźć. Ostatnie odwiedziny pamiętam jak by to było wczoraj. Akurat kończyłam 17 lat i rodzice w ramach prezentu postanowili mi i mojej przyjaciółce Nikoli zafundować wakacje w Anglii. A to, że moje urodziny wypadają w lipcu to tylko ułatwiło nam sprawę. Z większością miejsc tutaj wiążę wiele cudownych wspomnień. Do tej pory mam przed oczyma widok tajemniczego Bruneta o cudownych czekoladowych oczach. Intrygował mnie swoją osobowością, a co więcej był moją wakacyjną a zarazem pierwszą miłością. Razem z końcem sierpnia oznajmił mi, że ma w planach zdobyć się na odwagę i wziąć udział w eliminacjach do tego komercyjnego programu, jakim jest X-Factor, lecz niestety… Do tej pory nie wiem jak potoczyły się jego dalsze losy, ponieważ musiałam wracać do Polski, a potem ten nieszczęsny wypadek i większość czasu spędziłam w szpitalu, więc nie było nam pisane by się ze sobą kontaktować. Lecz jego imię szczególnie utkwiło mi w pamięci. A brzmiało ono Zayn.
Przemierzając taksówką ulice Londynu czułam się niesamowicie. Ci wszyscy pozytywni, uśmiechnięci ludzie nie wiadomo dlaczego dodawali mi otuchy samym swoim widokiem. Czułam, że to mój rok. W końcu moje nastawienie powoli zaczęło się zmieniać.
Przekraczając próg mojego nowego mieszkania moje serce zaczęło nienaturalnie mocno bić. Zapłaciłam dla sympatycznego taksówkarza, który z własnej woli postanowił pomóc mi wnieść do środka wszystkie moje bagaże i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, co się wokół mnie dzieje. Przeprowadziłam się do Wielkiej Brytanii, za moment wkroczę do wielkiego świata plotek, które ja sama będę rozsiewać poprzez zdjęcia, które tak naprawdę nie powinny ujrzeć światła dziennego. Co ja w ogóle robię ? Przecież mogę tym komuś zniszczyć karierę, na którą tak ciężko zapracował. Ale cóż… Show biznes jest okrutny, a ja nie mam zamiaru rezygnować z marzeń tylko i wyłącznie dlatego, że mogę jakiejś rozkapryszonej gwiazdeczce pokrzyżować plany. O nie… Nie zaznam litości. Jak to mówią – po trupach do celu. A ja zamierzam ten cel osiągnąć. Nie ważne jakie konsekwencję mogę dzięki temu ponieść. Wszystko biorę na swoje barki.
Rozejrzałam się po swoim nowym miejscu zamieszkania i ku swojemu zdziwieniu
mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Czas spełniać marzenia – rzuciłam pod nosem zamykając przy tym za sobą drzwi, po czym ruszyłam w stronę ogromnego budynku, który znajdował się dosłownie kilka przecznic od mojego mieszkania. Jak na jedną, wielką siedzibę plotek budowla wyglądała naprawdę przyzwoicie. Weszłam do środka i od progu moje nozdrza otulił zapach świeżo palonej kawy. Zanim zdążyłam się rozejrzeć po pomieszczeniu zaskoczył mnie wyższy od mojej osoby, elegancko ubrany mężczyzna.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? – zapytał typowo brytyjskim akcentem.
- Tak właściwie to szukam gabinetu właścicielki firmy. – odparłam mu trochę zażenowana, ponieważ nawet nie znałam nazwiska tak ważnej osobowości.
- A czy była Pani umówiona z szefową ?
- Tak. Przyszłam do niej po swoje pierwsze zlecenie. Kilka dni temu otrzymałam posadę jako paparazzi w waszej firmie – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, co udzieliło się również i jemu.
- W takim razie witam w rodzinie – rzekł już w miarę spokojniejszy. – Pani pozwoli, że zaprowadzę do gabinetu. – podał mi swoją dłoń.
- Proszę mi mówić Laura – pouczyłam go, ponieważ nie znosiłam, gdy ktoś zwracał się do mnie na per Pani.
- Steve – przedstawił się i poprowadził mnie wzdłuż długiego, pięknie urządzonego korytarza. W pewnym momencie mój przewodnik znacznie zwolnił chód aż w końcu zatrzymał się przy pewnych drzwiach, na których widniał napis: „Anne Derby”.
- Mam nadzieję, że na starcie nie rzuci Cię na głęboką wodę – zwrócił się do mnie. – No, ale w każdym bądź razie życzę powodzenia – uśmiechnął się do mnie i zacisnął kciuki pokazując tym samym, że mi kibicuje. W odpowiedzi jedynie odwzajemniłam uśmiech i łapiąc głęboki oddech zapukałam dwa razy w ogromne mahoniowe drzwi i usłyszałam krótkie: „Proszę!”. Nieśmiałym krokiem sunęłam do środka pomieszczenia a moim oczom ukazała się kobieta o naturalnym blond kolorze włosów i delikatnym makijażu. Jak na moje oko wyglądała na 27 może 28 lat.
- O, dzień dobry. Ty zapewne jesteś Laura Werner ? – zapytała rozpromieniona.
- Tak. Miło mi Panią poznać – odparłam po czym zamknęłam za sobą drzwi i podałam jej swoją dłoń.
- Anne Derby – rzuciła. Spokojnie możesz mi mówić po imieniu. – dodała po chwili. – Twoje port folio szczególnie przypadło mi do gustu. Przyznam, że zaintrygowała mnie Twoja technika. Między innymi, dlatego postanowiłam z Tobą pracować. Zakładam, że nigdy wcześniej nie miałaś styczności z pracą paparazzo ? – zapytała, bacznie mi się przyglądając. Kobieta naprawdę była konkretna. Ale byłam z tego powodu zadowolona, ponieważ nie owijała w bawełnę poprzez przedstawianie mi zasad BHP i innych nie istotnych bzdur. Od razu przeszła do rzeczy.
- Nie szczególnie.
- Czyli nigdy – pozwoliła sobie dokończyć moją wypowiedź. – Powiem Ci tyle, że nie ma w tym nic trudnego. Tylko musisz być naprawdę dyskretna i nie pozwolić się zdemaskować. Kamuflaż w tej pracy jest podstawą. Dysponujesz własnym sprzętem czy mamy Cię w niego wyposażyć ?
- Nie, posiadam własne aparaty i obiektywy. Mam je nawet ze sobą – odparłam by zapunktować i na samym początku wyrobić sobie dobrą opinię.
- Świetnie, podoba mi się Twoje przygotowanie do pracy. W takim razie nie będziemy zwlekać i swoje zlecenie zaczniesz od chwili obecnej. – cały ten czas uważnie przysłuchiwałam się temu, co mówiła Anne. – One Direction, mówi Ci coś ta nazwa ?
- Coś obiło mi się o uszy, lecz nawet nie wiem jak wyglądają i kim są. – rzuciłam od tak sobie, ponieważ przypomniała mi się ta charakterystyczna koszulka dziewczyny, obok której miałam okazję siedzieć podczas lotu tutaj.
- Nie ważne. – odparła kobieta, po czym wysunęła przed mój nos zdjęcie dosyć młodego chłopaka z burzą loków. – To jest Harry Styles, jeden z wokalistów. Tak właściwie to jest ich razem pięciu, ale to z czasem. Twoim zadaniem jest pojechać pod dom Taylor Swift. – i tu na fotografię przykleiła niewielką karteczkę z nazwą ulicy. – Styles właśnie ją
- Czas spełniać marzenia – rzuciłam pod nosem zamykając przy tym za sobą drzwi, po czym ruszyłam w stronę ogromnego budynku, który znajdował się dosłownie kilka przecznic od mojego mieszkania. Jak na jedną, wielką siedzibę plotek budowla wyglądała naprawdę przyzwoicie. Weszłam do środka i od progu moje nozdrza otulił zapach świeżo palonej kawy. Zanim zdążyłam się rozejrzeć po pomieszczeniu zaskoczył mnie wyższy od mojej osoby, elegancko ubrany mężczyzna.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? – zapytał typowo brytyjskim akcentem.
- Tak właściwie to szukam gabinetu właścicielki firmy. – odparłam mu trochę zażenowana, ponieważ nawet nie znałam nazwiska tak ważnej osobowości.
- A czy była Pani umówiona z szefową ?
- Tak. Przyszłam do niej po swoje pierwsze zlecenie. Kilka dni temu otrzymałam posadę jako paparazzi w waszej firmie – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, co udzieliło się również i jemu.
- W takim razie witam w rodzinie – rzekł już w miarę spokojniejszy. – Pani pozwoli, że zaprowadzę do gabinetu. – podał mi swoją dłoń.
- Proszę mi mówić Laura – pouczyłam go, ponieważ nie znosiłam, gdy ktoś zwracał się do mnie na per Pani.
- Steve – przedstawił się i poprowadził mnie wzdłuż długiego, pięknie urządzonego korytarza. W pewnym momencie mój przewodnik znacznie zwolnił chód aż w końcu zatrzymał się przy pewnych drzwiach, na których widniał napis: „Anne Derby”.
- Mam nadzieję, że na starcie nie rzuci Cię na głęboką wodę – zwrócił się do mnie. – No, ale w każdym bądź razie życzę powodzenia – uśmiechnął się do mnie i zacisnął kciuki pokazując tym samym, że mi kibicuje. W odpowiedzi jedynie odwzajemniłam uśmiech i łapiąc głęboki oddech zapukałam dwa razy w ogromne mahoniowe drzwi i usłyszałam krótkie: „Proszę!”. Nieśmiałym krokiem sunęłam do środka pomieszczenia a moim oczom ukazała się kobieta o naturalnym blond kolorze włosów i delikatnym makijażu. Jak na moje oko wyglądała na 27 może 28 lat.
- O, dzień dobry. Ty zapewne jesteś Laura Werner ? – zapytała rozpromieniona.
- Tak. Miło mi Panią poznać – odparłam po czym zamknęłam za sobą drzwi i podałam jej swoją dłoń.
- Anne Derby – rzuciła. Spokojnie możesz mi mówić po imieniu. – dodała po chwili. – Twoje port folio szczególnie przypadło mi do gustu. Przyznam, że zaintrygowała mnie Twoja technika. Między innymi, dlatego postanowiłam z Tobą pracować. Zakładam, że nigdy wcześniej nie miałaś styczności z pracą paparazzo ? – zapytała, bacznie mi się przyglądając. Kobieta naprawdę była konkretna. Ale byłam z tego powodu zadowolona, ponieważ nie owijała w bawełnę poprzez przedstawianie mi zasad BHP i innych nie istotnych bzdur. Od razu przeszła do rzeczy.
- Nie szczególnie.
- Czyli nigdy – pozwoliła sobie dokończyć moją wypowiedź. – Powiem Ci tyle, że nie ma w tym nic trudnego. Tylko musisz być naprawdę dyskretna i nie pozwolić się zdemaskować. Kamuflaż w tej pracy jest podstawą. Dysponujesz własnym sprzętem czy mamy Cię w niego wyposażyć ?
- Nie, posiadam własne aparaty i obiektywy. Mam je nawet ze sobą – odparłam by zapunktować i na samym początku wyrobić sobie dobrą opinię.
- Świetnie, podoba mi się Twoje przygotowanie do pracy. W takim razie nie będziemy zwlekać i swoje zlecenie zaczniesz od chwili obecnej. – cały ten czas uważnie przysłuchiwałam się temu, co mówiła Anne. – One Direction, mówi Ci coś ta nazwa ?
- Coś obiło mi się o uszy, lecz nawet nie wiem jak wyglądają i kim są. – rzuciłam od tak sobie, ponieważ przypomniała mi się ta charakterystyczna koszulka dziewczyny, obok której miałam okazję siedzieć podczas lotu tutaj.
- Nie ważne. – odparła kobieta, po czym wysunęła przed mój nos zdjęcie dosyć młodego chłopaka z burzą loków. – To jest Harry Styles, jeden z wokalistów. Tak właściwie to jest ich razem pięciu, ale to z czasem. Twoim zadaniem jest pojechać pod dom Taylor Swift. – i tu na fotografię przykleiła niewielką karteczkę z nazwą ulicy. – Styles właśnie ją
odwiedził, więc dopóki tam
dotrzesz on zdąży odbębnić swoją wizytę, a ty będziesz miała świetny materiał
na zdjęcia.
- To jest jego aktualna fotografia ? – zapytałam, kierując wzrok w stronę niewielkiego świstka z jego podobizną.
- Tak. Tylko pamiętaj o kamuflażu. Nie chcemy toczyć jakichkolwiek wojen z którąś z gwiazd. – pouczyła mnie blondynka. – Czy wszystko jest zrozumiałe ? – zapytała po czasie.
- Jasne. – odparłam, zupełnie nie wiedząc jak mam wykonać zlecone mi zadanie.
- To jest jego aktualna fotografia ? – zapytałam, kierując wzrok w stronę niewielkiego świstka z jego podobizną.
- Tak. Tylko pamiętaj o kamuflażu. Nie chcemy toczyć jakichkolwiek wojen z którąś z gwiazd. – pouczyła mnie blondynka. – Czy wszystko jest zrozumiałe ? – zapytała po czasie.
- Jasne. – odparłam, zupełnie nie wiedząc jak mam wykonać zlecone mi zadanie.
***
A więc pojawił się rozdział pierwszy ;-)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaka jestem podekscytowana tym opowiadaniem ;-)
Mam tysiące pomysłów na sekundę ;-)
A więc zachęcam do komentowania.
Chciałabym poznać waszą opinię ;-)
Widzę zdjęcia są :D Zayn i Harry również czyli akcja się rozkręca :D Chyba nie będę się mogła zdecydować w następnych rozdziałach Zayn czy Harry , Harry czy Zayn :D ty już wiesz dlaczego... heheszki
OdpowiedzUsuńRozdział extra, zresztą jak każdy twój jaki miałam okazję przeczytać.
Pisz dalej jest świetny :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Czytając nie można przestać naprawdę wciąga !! :) Ile planujesz napisać rozdziałów ?? Pisz dalej <333 Michalina Wesołek z wszystkimi :D <3
OdpowiedzUsuńSuper :D / na fb dałaś posta ze kto skomentuje dostanie dedyka więc Paulaa Wołynek - Larry :]
OdpowiedzUsuńExtra!!!!!!!! poproszę dedyk więc Natalia Maria Ślązak- Zayn i jego wczorajsza kurtka xd
OdpowiedzUsuńPisz kolejne części... świetne..! ;)) I trochę Ci po spamuję.. Wejdziesz na mojego bloga? ;) Tu masz adres : http://lovely-story-one-direction.blogspot.com/ Ikka ;)
OdpowiedzUsuńMmmm... superr < 3 /fb: Róża Wolanin, poproszę Niallera < 3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : kim112233.blogspot.com, później będę pisała o oim mężuuu ♥
świetny ;D Ola Wysocka - Louis ;D
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział dawaj bo się nie mogę doczekać :) <3
OdpowiedzUsuńSuper *.* Kinga Pawlak - Harry ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńSuper !!! czekam na next :)) zapraszam do mnie http://stylesowaalex.blogspot.com/?m=0
OdpowiedzUsuńNiesamowity *.*
OdpowiedzUsuńNaprawde swietny ten rozdzial nie umiem sie doczekac nastepnego czekam:*Sandra Mentlik-Zayn
OdpowiedzUsuńFajnie !! :P zapraszam do mnie http://loveonrequest.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńFajny czekam na następna cześć kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńmatko, matko *.* ciekawie się zapowiada ; D : D
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie : http://believeinmehoney.blogspot.com/ : ) mogę liczyć na komentarz ? z góry dziękuję : )
Bardzo mi się podoba, oby tak dalej... ;) Nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału... Weronika Kępka - Niall;)
OdpowiedzUsuńSuper, pisz dalej ;**
OdpowiedzUsuńDobra pokochałam ten blog od pierwszego zdania ♥ chce więcej ♥
OdpowiedzUsuńNiesamowite .. Tylko tyle co mam do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńFajne, fajne, czy możesz mnie informować na tt? @Zuzia_Michej z góry dzięki :)
OdpowiedzUsuńBoże cudowny *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie dopiero zaczynam :)
http://nicole-and-onedirection.blogspot.com