Lokując się wygodnie na tylnym siedzeniu samochodu podałam taksówkarzowi karteczkę z adresem Swift, który zapisała mi Anne. Oczywiście przy okazji poprosiłam go o to, by wysadził mnie z dwie przecznice wcześniej, ponieważ nie mogłam od tak sobie bezczelnie wysiąść pod jej domem i cyknąć kilka zdjęć chłopakowi i oznajmić mu dodatkowo, że jego podobizna znajdzie się na pierwszych stronach brukowców. Szczerze powiedziawszy wszystko się we mnie przewracało i gdyby nie to, że na okrągło znajduję się w miejscu publicznym to zapewne z nadmiaru stresu bym zwymiotowała. Czułam, że coś pójdzie nie tak…
Przemierzając taksówką londyńskie ulice moją uwagę przykuła dosyć chwytliwa nutka, która akurat rozbrzmiała w samochodowym radiu. Poczęłam kołysać głową w rytm melodii, która już wiedziałam utknie mi w głowie do końca tego dnia. W pewnym momencie zmarszczyłam brwi, głęboko się zastanawiając nad pewną rzeczą. Otóż jeden z głosów, jaki miałam okazję usłyszeć w piosence wydawał mi się szczególnie znajomy. Te charakterystyczne dźwięki nie dawały mi spokoju do momentu, gdy mężczyzna prowadzący akurat audycję radiową mnie ocucił. „No i premierę nowego singla One Direction mamy za sobą! Teraz tylko patrzeć aż zacznie górować na listach przebojów” – krzyczał rozentuzjazmowany speaker. Dodatkowo podał tytuł mniemanego hitu, lecz nie byłam w stanie go zapamiętać, ponieważ starszy mężczyzna zatrzymał swój wóz i odwrócił się w moją stronę oczekując zapłaty za przejazd. Potrząsnęłam znacząco głową wyrzucając tym samym z niej wokal jednego z chłopaków śpiewających w zespole. Zapewne coś mi się ubzdurało. Nie czas na zaprzątanie swoich myśli nieistotnymi błahostkami. Mam misję do spełnienia.
Zapłaciłam za usługę należytą kwotę, uprzejmie podziękowałam i wygramoliłam się na zewnątrz. Rozejrzałam się dookoła. Okolica wydawała się naprawdę na jedną z porządniejszych w mieście. Ale co się dziwić… Przecież takie gwiazdy jak Taylor Swift nie będą mieszkać w byle jakich hotelach. Pięć gwiazdek i ani jednej mniej. Uniosłam wzrok ku niebu i doszłam do wniosku, że goni mnie czas, zwłaszcza, że lada moment może lunąć deszcz, ponieważ pogoda dzisiejszego dnia była naprawdę kapryśna. Ni stąd ni zowąd poczułam jak moje dłonie zaczęły nienaturalnie się telepać i pocić. Czy cyknięcie kilku zdjęć chłopakowi sprawia mi aż taki problem ? I co w związku z tym, że to debiut i głośno o nim dosłownie wszędzie ? W gruncie rzeczy to nawet gdyby Anne nie pokazała mi jego zdjęcia to nie wiedziałabym jak wygląda ! –„Laura, opanuj się!” – Skarciłam się w myślach, po czym nie zastanawiając się ani chwili dłużej rozpięłam swoją mosiężną torbę i wyjęłam z niej pojedynczą lustrzankę, do której od razu przyłączyłam dodatkowy obiektyw. Przysunęłam sobie aparat do twarzy i spojrzałam przez niewielkie okienko regulując tym samym ostrość. Gdy uznałam, że jest idealnie, niepewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Rozejrzałam się wokoło własnej osoby – jedynie kilka osób gdzieniegdzie przemierzało wąskie uliczki osiedla. Prawą dłonią sięgnęłam do tylnej kieszeni swoich ciasnych jeansów i wyjęłam z niej pomiętolony świstek. Spojrzałam na niego, po czym rzuciłam okiem na jeden z hoteli. Tak, byłam u celu… Wyrzuciłam papierek za siebie i postanowiłam poszukać jakiegoś ustronnego miejsca by nie spłoszyć tym swojej „ofiary”. Nazywałam go tak w myślach, ponieważ tak naprawdę nią jest. Przecież to logiczne, że zdjęć nie zostawię dla siebie tylko dam na pożarcie psom. Gdy tylko pojawią się one w sieci psychofanki i nie tylko one rzucą się na nie jak bydło odhaczając kolejny etap pozbawiania prywatności swojego idola.
Tak jak sądziłam, wylądowałam w gęstych krzakach czając się na gwiazdora. W między czasie, aby nie marnować czasu postanowiłam delikatnie przetrzeć obiektyw, by zupełnie przez przypadek nie spieprzyć zdjęć swoim niechlujstwem. W pewnym momencie usłyszałam huk zatrzaskiwanych drzwi. Odruchowo chwyciłam lustrzankę i spojrzałam w jej okienko. Bingo ! Pojawił się mój cel. Na kilometr było czuć od niego rozgoryczenie i niesmak. Opuszczając budynek rzucił z gestem przy tym damską biżuterią, którą akurat trzymał w dłoni, a jej perłowe koraliki bezwładnie rozsypały się po szarych kostkach. –„Teraz albo nigdy!” – pomyślałam i automatycznie wcisnęłam wypukły, czarny guzik znajdujący się po prawej stronie aparatu i tak jak przypuszczałam… Coś po prostu MUSIAŁO pójść nie tak… Oślepiający błysk flesh’a rozbłysnął jak szalony, zwracając przy tym uwagę mojej osoby. Chłopak nerwowo począł rozglądać się wokoło. W duszy modliłam się by mnie nie zauważył i w tym celu skuliłam się możliwie mocno, chowając za sobą obiektyw. Jednak jak się okazało moja kryjówka nie była wystarczająco odpowiednia, ponieważ dosłownie za trzy sekundy Lokaty zmierzał w moją stronę. Zerwałam się na równe nogi, po czym poczułam jak moje całe ciało ogarnia niesamowity paraliż. W myślach wręcz krzyczałam i błagałam by w końcu ruszyć się z miejsca, lecz na próżno… Jedynie, co byłam w stanie w tej chwili zrobić to kilka kroków w tył. –„No to jestem w dupie” – stwierdziłam w myślach, po czym zirytowany chłopak stanął naprzeciwko mnie.
- Usuń je – nakazał patrząc na mnie spod opadającej mu na oczy grzywki. Przełknęłam ogromną gulę, która utknęła mi w gardle i już chciałam coś powiedzieć, kiedy mnie wyprzedził. – Usuń je, albo ja to zrobię.
- Chyba sobie żartujesz. – Odparłam w końcu, świstem wypuszczając powietrze z ust.
- Czy wyglądam na takiego, który sobie żartuje ? – rzucił retorycznym pytaniem wskazując tym samym na swoją twarz. Rzeczywiście… Jego mina wyrażała jedynie niesamowitą złość. Nie wiedziałam czy to z powodu mojego zdjęcia czy może w hotelu zetknął się z nieprzyjemną sytuacją.
- A co Ci zależy ? Przecież i tak non stop jesteś fotografowany, przez co nie masz prywatności, więc jedno zdjęcie w te czy we wte nie zrobi większej różnicy – słusznie stwierdziłam.
- I tu się mylisz Moja Droga. Akurat to zdjęcie może namieszać mi w życiorysie.
- No tak, przecież taka gwiazda jak ty nie może popsuć sobie renomy – odpysknęłam mu już znacznie pewniej.
- Ty nic nie rozumiesz… - tym razem dało się zauważyć, że jakby trochę posmutniał, na co postanowiłam milczeć. Najwyraźniej zorientował się, że oczekuję wyjaśnień, więc kontynuował. – I tak już media zrobiły wystarczająco wielkie zamieszanie wokół znajomości mojej i Taylor. Straciłem wielu fanów, co mnie ogromnie dołuje. Nie chcę po prostu by znienawidzono mnie jeszcze bardziej, a to zdjęcie może tym skutkować. Zwłaszcza, że ja i ona to rozdział zamknięty. – tłumaczył się Styles. W sumie nie wiedziałam dlaczego to robi. Przecież mógł od razu wyrwać mi aparat z rąk i bezczelnie usunąć fotografie. Widać było, że ma maniery. Jednak poniekąd też chodziło tu o mnie.
- Tylko wiesz… - zaczęłam. – To moja praca, a to zlecenie jest pierwszym, także nie wiem jak mam się wytłumaczyć mojemu pracodawcy. Chłopak podrapał się po skroni zastanawiając się nad przyzwoitym rozwiązaniem.
- Mam pewien pomysł. Lecz to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie czy pójdziesz na taki układ. – bacznie przyglądałam się Lokatemu z ciekawością przysłuchując się temu, co ma do zaoferowania. – Otóż bardzo bym Cię prosił o usunięcie tych zdjęć. W ramach rekompensaty przyjdź na nasze podpisywanie płyt jutro o 12 w centrum handlowym „John Lewis”. Znajduje się ono we wschodniej części Londynu, tuż obok parku olimpijskiego. – zaproponował, po czym wyciągnął z tylnej kieszeni swoich spodni niewielką plakietkę, po czym wysunął ją przed siebie. – Weź tą przepustkę i dla ochroniarza powiedz, że jesteś ode mnie. Za okazaniem jej zapewne nie będzie miał z tym większego problemu.
- A co z moją szefową ? – przerwałam mu w połowie wypowiedzi.
- Powiedz, że akurat trafiłaś na korki i gdy dotarłaś na miejsce, to mnie już nie było.
Przez chwilę zastanawiałam się nad tym, co mam zrobić. Przecież nie chcę w pierwszym dniu pracy zebrać multum minusów u Anne. Ale jednak to, o czym mówił Harry miało ręce i nogi.
- Niech Ci będzie – odparłam w końcu. – Mam nadzieję, że nie wywiniesz się z tego.
- Dziewczyno… Oddałem Ci swoją wejściówkę. Sam będę musiał tłumaczyć się z tego, dlaczego jej nie mam.
- W porządku. Kilka minut po 12 zjawię się na miejscu – zapewniłam, po czym wyjęłam z lustrzanki kartkę pamięci i wręczyłam ją chłopakowi.
- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. – szeroko się do mnie uśmiechnął, dzięki czemu na jego policzkach uwydatniły się urocze dołeczki, które od razu mnie urzekły.
***
No więc akcja powoli się rozkręca :D
Mogę wam zdradzić, iż Laura w następnym rozdziale spotka się ze swoją starą miłością - Zayn'em ;)
+ Liczę na wasze opinie w komentarzach <3
Tomlinsonowa. xx