Na samym początku chcę Was poinformować, że skończę to opowiadanie.
Cokolwiek by się nie działo :)
Cokolwiek by się nie działo :)
Jednak bardzo, ale to bardzo prosiłabym o więcej komentarzy. Ogromnie mi na tym zależy...
Enjoy, T.
*~*
W pierwszej chwili
poczułam ostre kłucie w sercu i miałam wrażenie, że mój brzuch zaraz
eksploduje. Momentalnie rozbolała mnie głowa, a moje skronie ze złości zaczęły
pulsować. Zacisnęłam pięści z taką siłą, że paznokcie wbijały mi się we wewnętrzną część dłoni, po czym spojrzałam spode łba na stojącą przede mną kobietę.
- Proszę stąd wyjść – warknęłam.
- Laura, proszę, wysłuchaj mnie.
- Natychmiast! – znacznie podniosłam ton głosu, a ta bezradnie westchnęła.
- Jeżeli jednak zmienisz zdanie, zadzwoń proszę. – Z kopertówki wyciągnęła mały, prostokątny papierek i starała się mi go wcisnąć, jednak gdy z mojej strony nie zobaczyła żadnej reakcji, po prostu położyła go na stojącej po jej prawej stronie szafce z butami, odwróciła się na pięcie i wyszła.
Uprzednio zamknąwszy drzwi, chwyciłam za wizytówkę i najzwyczajniej w świecie wyrzuciłam ją do kosza. Nie zastanawiałam się nad sensem jej słów, nie analizowałam tego jakże krótkiego spotkania. Po prostu wróciłam do czynności, które wykonywałam wcześniej, starając się nie wyprowadzić z równowagi.
**
Spojrzałam na wiszące tuż przede mną lustro i nieco
zbliżyłam ku niemu twarz. Sińce pod oczami były tak intensywne, a cera tak
zniszczona, że bałam się, że żaden z moich kosmetycznych specyfików nie będzie
w stanie tego zamaskować. Oparłam dłonie o umywalkę i spuściłam głowę.
Przesuszone i rozdwojone końcówki włosów, niczym druty, ciężko opadły na ramiona.
Westchnęłam przeciągle i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo
się ostatnimi czasy zaniedbałam. Może złym pomysłem była przeprowadzka do
Londynu? Sądziłam, że zacznę wszystko od nowa, że będę w stanie cieszyć się
każdym dniem, że uwolnię się od dręczących mnie myśli. Jednak pobyt tutaj
wysysał ze mnie całe życie. Zayn, Nikola…
Na samą myśl o nich do oczu napłynęły mi łzy. Tak bardzo za nimi tęskniłam.
Radosne nastawienie mojej przyjaciółki od zawsze zmuszało mnie do pozytywnego myślenia. Nie ważne w jakiej sytuacji aktualnie się znajdowałyśmy, ona wierzyła, że i tak wszystko się ułoży. Prędzej czy później. Do chwili obecnej pamiętam słowa, które miała w zwyczaju powtarzać. „80% problemów rozwiązują się same. Reszta to tylko nasze nastawienie do nich”.
I Zayn… Cały czas czuję zapach jego słodkich perfum pomieszanych z odorem dymu papierosowego. Nie mogę odpędzić się od uczucia, jakie mnie ogarniało, gdy przytulał. A robi to jak nikt inny.
A gdy nad czymś był mocno skupiony, miał w zwyczaju przygryzać dolną wargę. Wystarczyło 5 minut rozmowy z nim, abym poczuła się lepiej. Traktował mnie jak swój największy skarb…
Na samą myśl o nich do oczu napłynęły mi łzy. Tak bardzo za nimi tęskniłam.
Radosne nastawienie mojej przyjaciółki od zawsze zmuszało mnie do pozytywnego myślenia. Nie ważne w jakiej sytuacji aktualnie się znajdowałyśmy, ona wierzyła, że i tak wszystko się ułoży. Prędzej czy później. Do chwili obecnej pamiętam słowa, które miała w zwyczaju powtarzać. „80% problemów rozwiązują się same. Reszta to tylko nasze nastawienie do nich”.
I Zayn… Cały czas czuję zapach jego słodkich perfum pomieszanych z odorem dymu papierosowego. Nie mogę odpędzić się od uczucia, jakie mnie ogarniało, gdy przytulał. A robi to jak nikt inny.
A gdy nad czymś był mocno skupiony, miał w zwyczaju przygryzać dolną wargę. Wystarczyło 5 minut rozmowy z nim, abym poczuła się lepiej. Traktował mnie jak swój największy skarb…
W momencie, gdy na umywalce pojawiła się pojedyncza łza,
potrząsnęłam głową i wyszłam z łazienki. Przetarłam twarz dłońmi, związałam
niechlujnie włosy, założyłam przeciwsłoneczne okulary Harry’ego i wyszłam z
domu.
- Czas o siebie zadbać. – Powiedziałam cicho do siebie i wrzuciłam klucze do swojej podręcznej torebki.
- Czas o siebie zadbać. – Powiedziałam cicho do siebie i wrzuciłam klucze do swojej podręcznej torebki.
**
Wsiadłam w taksówkę i powędrowałam do miejsca, które
zaproponował mi bardzo uprzejmy kierowca.
- Zarezerwowałem tam dwudniowy pobyt żonie, w rocznicę naszego ślubu. Wróciła wręcz odmieniona. Jej twarz była tak promienna, że aż miło było popatrzeć. Jak sama twierdzi, jest to oaza spokoju i nikt ani nic nie jest w stanie zakłócić tych cudownych chwil.
- A przypadkiem nie trzeba, jak to pan powiedział, rezerwować sobie miejsca? – była nieco zdezorientowana zwłaszcza, że jest to totalnie spontaniczna decyzja, a ja nie znam szczegółowych informacji.
- W sezonie owszem. Maj, czerwiec, lipiec, sierpień. A o tej porze roku można iść tam w każdej chwili. Jeżeli pani chce odpocząć to zapewniam, jest to doskonałe miejsce. – w odpowiedzi jedynie się uśmiechnęłam i postanowiłam zaufać mężczyźnie.
- Zarezerwowałem tam dwudniowy pobyt żonie, w rocznicę naszego ślubu. Wróciła wręcz odmieniona. Jej twarz była tak promienna, że aż miło było popatrzeć. Jak sama twierdzi, jest to oaza spokoju i nikt ani nic nie jest w stanie zakłócić tych cudownych chwil.
- A przypadkiem nie trzeba, jak to pan powiedział, rezerwować sobie miejsca? – była nieco zdezorientowana zwłaszcza, że jest to totalnie spontaniczna decyzja, a ja nie znam szczegółowych informacji.
- W sezonie owszem. Maj, czerwiec, lipiec, sierpień. A o tej porze roku można iść tam w każdej chwili. Jeżeli pani chce odpocząć to zapewniam, jest to doskonałe miejsce. – w odpowiedzi jedynie się uśmiechnęłam i postanowiłam zaufać mężczyźnie.
**
W momencie przekroczenia progu i przejścia przez szklane
drzwi, miałam wrażenie, że znalazłam się w jakimś sanktuarium. Moją uwagę
przykuły ciepłe barwy panujące w pomieszczeniu i delikatne, nieco przyciemnione
światło obiegające przejrzyście czyste kafelki.
- Witamy w naszym Spa. Czym mogę pani służyć? – Od razu zaczepił mnie ubrany w schludne białe spodnie i w tym samym kolorze obcisłą koszulkę w serek brunet. Na jego stopach widniały czarne japonki, które mocno kontrastowały z resztą ubioru. Westchnęłam cicho i zdjęłam z nosa okulary.
- Potrzebuję odpoczynku, wyciszenia. Wystarczą 2 godzinki i wrócę do świata żywych. – Starałam się zażartować, co chyba mi się udało, ponieważ mężczyzna zaśmiał się, po czym gestem dłoni pokierował mnie w stronę lady.
- Ciężki dzień, huh? – mruknął, grzebiąc przy tym w stercie dokumentów.
- Raczej dwa miesiące. – odparłam, a kosmyk moich włosów wysunął się z gumki, która niestabilnie utrzymywała „fryzurę”. Odruchowo założyłam go za ucho i wyczekiwałam na swoją chwilę relaksu. Chłopak wysunął przed siebie małą plakietkę, wręczając ją mnie.
- Oto pani karnet. Można do woli korzystać z łaźni parowej i salt peelingu. Sądzę, że to powinno wystarczyć. – uśmiechnął się do mnie i palcami przeczesał burzę czekoladowych włosów. Robił to zupełnie jak Zayn… - Wszelkie opłaty przyjmę po zabiegu, ponieważ w razie jakichkolwiek problemów jesteśmy w stanie się utargować. – Puścił mi oczko, a ja się otrząsnęłam.
- Bardzo dziękuję i do zobaczenia. – rzuciłam i skierowałam się w stronę przebieralni. Trochę przerażał mnie fakt, że moje myśli platają mi figle. Mam cichą nadzieję, że chociaż przez te dwie godziny zapomnę o nim.
- Witamy w naszym Spa. Czym mogę pani służyć? – Od razu zaczepił mnie ubrany w schludne białe spodnie i w tym samym kolorze obcisłą koszulkę w serek brunet. Na jego stopach widniały czarne japonki, które mocno kontrastowały z resztą ubioru. Westchnęłam cicho i zdjęłam z nosa okulary.
- Potrzebuję odpoczynku, wyciszenia. Wystarczą 2 godzinki i wrócę do świata żywych. – Starałam się zażartować, co chyba mi się udało, ponieważ mężczyzna zaśmiał się, po czym gestem dłoni pokierował mnie w stronę lady.
- Ciężki dzień, huh? – mruknął, grzebiąc przy tym w stercie dokumentów.
- Raczej dwa miesiące. – odparłam, a kosmyk moich włosów wysunął się z gumki, która niestabilnie utrzymywała „fryzurę”. Odruchowo założyłam go za ucho i wyczekiwałam na swoją chwilę relaksu. Chłopak wysunął przed siebie małą plakietkę, wręczając ją mnie.
- Oto pani karnet. Można do woli korzystać z łaźni parowej i salt peelingu. Sądzę, że to powinno wystarczyć. – uśmiechnął się do mnie i palcami przeczesał burzę czekoladowych włosów. Robił to zupełnie jak Zayn… - Wszelkie opłaty przyjmę po zabiegu, ponieważ w razie jakichkolwiek problemów jesteśmy w stanie się utargować. – Puścił mi oczko, a ja się otrząsnęłam.
- Bardzo dziękuję i do zobaczenia. – rzuciłam i skierowałam się w stronę przebieralni. Trochę przerażał mnie fakt, że moje myśli platają mi figle. Mam cichą nadzieję, że chociaż przez te dwie godziny zapomnę o nim.
Spojrzałam w telefon, lecz zero odzewu ze strony Harolda.
Byłam tym nieco przygnębiona, ponieważ od momentu powrotu z Hiszpanii nie wymieniliśmy
ze sobą ani jednego smsa.
Lecz to teraz nie ważne. Muszę się na trochę wyłączyć. Należy mi się to.
Lecz to teraz nie ważne. Muszę się na trochę wyłączyć. Należy mi się to.
Gdy owijałam się nieskazitelnie białym, kaszmirowym ręcznikiem,
usłyszałam z korytarza znajomy głos. Przysunęłam się nieco bliżej drzwi i
wkleiłam w nie ucho, by wyczuć moment. Nie chciałam aby doszło do konfrontacji
z jakąkolwiek znajomą mi osobą.
- Ah, Zayn jest taki uroczy i kochany. Zafundował mi całodniowy pobyt tutaj.
- Musi Cię bardzo kochać. – usłyszałam kolejny damski głos.
- No, ta małolata zawróciła mu w głowie przez chwilę, jednak w odpowiednim momencie się otrząsnął. Wie co dobre. – ten ironiczny śmiech był coraz bliżej i coraz to bardziej znajomy.
- Perrie, jednak nie możesz wykorzystywać go przez wieczność.
- Spokojnie Kochana, wyczuję po prostu moment i rzucę jego uczuciami o ścianę.
„Nieprawdopodobne… Ona wykorzystuje Zayna?!” – moje serce poczęło nienaturalnie mocno bić, a skronie znowu pulsowały. Zacisnęłam powieki, starając się nieco opanować, jednak z każdą chwilą ból stawał się coraz bardziej nie do wytrzymania. Nie mogłam tego tak zostawić. Z resztą, po tym co usłyszałam, nie byłabym w stanie skupić się na relaksie.
Z powrotem narzuciłam na siebie ubrania, chwyciłam za torebkę i niczym huragan wybiegłam z przebieralni. Wychodząc, zostawiłam karnet na ladzie i zapewniłam recepcjonistę, że wrócę, jednak zapomniałam coś wcześniej załatwić.
Rozejrzałam się po okolicy, jednak nie mój wzrok nie dostrzegł żadnej taksówki. Nie mogłam przecież czekać. Pędem rzuciłam się w stronę domu chłopaków. W tamtej chwili nie myślałam nad tym co robię. Doskonale wiedziałam na jakim stopniu są nasze relacje, lecz jednak kiedyś coś nas łączyło i musiałam mu o tym powiedzieć.
- Ah, Zayn jest taki uroczy i kochany. Zafundował mi całodniowy pobyt tutaj.
- Musi Cię bardzo kochać. – usłyszałam kolejny damski głos.
- No, ta małolata zawróciła mu w głowie przez chwilę, jednak w odpowiednim momencie się otrząsnął. Wie co dobre. – ten ironiczny śmiech był coraz bliżej i coraz to bardziej znajomy.
- Perrie, jednak nie możesz wykorzystywać go przez wieczność.
- Spokojnie Kochana, wyczuję po prostu moment i rzucę jego uczuciami o ścianę.
„Nieprawdopodobne… Ona wykorzystuje Zayna?!” – moje serce poczęło nienaturalnie mocno bić, a skronie znowu pulsowały. Zacisnęłam powieki, starając się nieco opanować, jednak z każdą chwilą ból stawał się coraz bardziej nie do wytrzymania. Nie mogłam tego tak zostawić. Z resztą, po tym co usłyszałam, nie byłabym w stanie skupić się na relaksie.
Z powrotem narzuciłam na siebie ubrania, chwyciłam za torebkę i niczym huragan wybiegłam z przebieralni. Wychodząc, zostawiłam karnet na ladzie i zapewniłam recepcjonistę, że wrócę, jednak zapomniałam coś wcześniej załatwić.
Rozejrzałam się po okolicy, jednak nie mój wzrok nie dostrzegł żadnej taksówki. Nie mogłam przecież czekać. Pędem rzuciłam się w stronę domu chłopaków. W tamtej chwili nie myślałam nad tym co robię. Doskonale wiedziałam na jakim stopniu są nasze relacje, lecz jednak kiedyś coś nas łączyło i musiałam mu o tym powiedzieć.
**
Przekroczyłam bramę ich posiadłości i raptownie się zatrzymałam
na środku alejki prowadzącej do drzwi wejściowych.
„Chryste, co ja najlepszego wyprawiam… Przecież to bez sensu.” – nerwowo podrapałam się po głowie i momentalnie zaczęłam się cofać w kierunku wyjścia.
- Laura? - usłyszałam za plecami, jednak postanowiłam iść dalej. – Laura, stój!
- Louis daj spokój. – wydukałam, gdy chwycił mnie za przedramię.
- Nie wyjdziesz stąd dopóki nie dowiem się co Cię tu sprowadza. Przecież Harry się wyprowadził, więc to żadna błahostka. Mnie nie oszukasz.
- Zayn jest w domu? – Zapytałam nie zwracając uwagi na to, że wpatruje się we mnie jak w obrazek.
- On też już tu nie mieszka. – Zmarszczyłam brwi i w końcu na niego spojrzałam. Kątem oka dostrzegłam, że przy posiadłości widnieje ogromna tabliczka z napisem „NA SPRZEDAŻ”. – Tak jak my wszyscy. – wyprzedził mnie, a ja nie wiedząc dlaczego poczułam się podle.
„Chryste, co ja najlepszego wyprawiam… Przecież to bez sensu.” – nerwowo podrapałam się po głowie i momentalnie zaczęłam się cofać w kierunku wyjścia.
- Laura? - usłyszałam za plecami, jednak postanowiłam iść dalej. – Laura, stój!
- Louis daj spokój. – wydukałam, gdy chwycił mnie za przedramię.
- Nie wyjdziesz stąd dopóki nie dowiem się co Cię tu sprowadza. Przecież Harry się wyprowadził, więc to żadna błahostka. Mnie nie oszukasz.
- Zayn jest w domu? – Zapytałam nie zwracając uwagi na to, że wpatruje się we mnie jak w obrazek.
- On też już tu nie mieszka. – Zmarszczyłam brwi i w końcu na niego spojrzałam. Kątem oka dostrzegłam, że przy posiadłości widnieje ogromna tabliczka z napisem „NA SPRZEDAŻ”. – Tak jak my wszyscy. – wyprzedził mnie, a ja nie wiedząc dlaczego poczułam się podle.