Widok Perrie zwalił mnie z nóg. Po prostu podeszła do mnie i rzuciła mi się w ramiona nie zważając na towarzystwo bliskich mi osób, które właśnie wpatrywały się w jej poczynania.
Stałem jak wryty, nie mogąc się nawet ruszyć z miejsca. Chciałem ją odepchnąć od siebie i spytać co najlepszego wyprawia, lecz najzwyczajniej w świecie zamarłem.
W pewnym momencie usłyszałem głośne chrząknięcie, które najprawdopodobniej wydobyło się z ust Blondyna, co na szczęście mnie ocuciło. Chwyciłem dziewczynę za odkryte ramiona i delikatnie odsunąłem ją na bezpieczną odległość. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- Co ty u licha wyprawiasz ?! – skarciłem ją, a ta bezczelnie zaśmiała mi się w twarz.
- Witaj Zayn, Ciebie również jest miło widzieć. – Rzuciła, po czym przybliżyła swoją kruchą, delikatną dłoń do mojej twarzy i zaczęła gładzić policzek kciukiem. – Tęskniłam. – Totalnie zmieszany skierowałem swój wzrok w stronę Laury, a ta jedynie tępo wpatrywała się w swoje czerwone trampki. Doskonale wiedziałem, że ją to ruszyło.
Kurwa. Jestem dupkiem. Pod żadnym względem na nią nie zasługuję. Zaczyna mnie to wszystko przerastać. Przestałem panować nad swoimi czynami, nad samym sobą. Pulsował we mnie każdy nawet ten najmniejszy mięsień. Kłamstwa przejęły nade mną kontrolę. Sądziłem, że temu sprostam, lecz sytuacja wysunęła mi się z rąk.
Postanowiłem zmienić taktykę. Skoro już i tak zacząłem okazywać jej swoje zimne jak lód serce, a raczej jego brak, to wolałem aby mnie doszczętnie znienawidziła i zapomniała o tym, że kiedykolwiek coś nas łączyło.
Ponownie odwróciłem głowę i zatopiłem się w głębi oczu Edwards.
- Ja za Tobą również tęskniłem. – Odparłem na tyle głośno, aby usłyszała mnie reszta towarzystwa.
Laura jedynie przeczesała palcami swoją długą grzywkę i szepnęła coś do stojącej obok niej Eleanor. Brunetka położyła jej rękę na ramieniu i najwyraźniej starała się zatrzymać, lecz ona jedynie pokręciła przecząco głową, chwyciła za swoją torebkę i ruszyła w stronę domu.
* Laura.
Bezszelestnie weszłam do środka domku, a raczej pensjonatu, który należał do Danielle. Główne wejście bezpośrednio prowadziło do kuchni, więc od razu zastałam tam szperającego w lodówce Lou. Starałam się go wyminąć z nadzieją, że mnie nie zauważy, lecz powstał niezły przeciąg, dzięki czemu drzwi zatrzasnęły się z niesamowitym hukiem, który rozszedł się po całym pomieszczeniu.
- Jasny gwint! Przestraszyłaś mnie… - Jęknął, a ja nie zwracając na niego najmniejszej uwagi poczęłam szukać w swojej dosyć pojemnej torebce paczki papierosów. – Kurde, zawsze chciałem być niewidzialny. To było jedne z moich największych marzeń. Następnym w kolejce jest fruwanie. Czy wiesz ile zaoszczędziłbym na komunikacji miejskiej ?
- Dobra, dobra. Tylko błagam Cię, nie mów już tyle.
- Coś się stało, prawda ?
- Zapytaj o to Zayna. – Warknęłam, po czym wyjęłam z niewielkiego pudełka, pojedynczego szluga. – Jest tu jakiś balkon ? – Ponownie zwróciłam się do Pasiastego.
- Drugie piętro, czwarte drzwi na lewo. To pokój Twój, Nicole i Eleanor. – Tymi słowami nieco zbił mnie z tropu.
- Nie chcesz mieszkać razem z El ? – Zapytałam, cały czas trzymając papierosa w ustach.
- Długa historia, kiedyś Ci o niej opowiem. – W odpowiedzi jedynie przytaknęłam głową i nie odzywając się już ani słowem, po prostu ruszyłam po schodach, kierując się do pokoju, w którym przyjdzie mi spać kolejno dwie noce.
W pewnej chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do domu i również udaje się na któreś z wyższych pięter. Puściłam to mimo uszu i po prostu sunęłam do pomieszczenia, a za mną wbiła się moja przyjaciółka.
- Pomożesz mi w przygotowaniu ogniska ? – Zapytała na wstępie, a ja rzuciłam torebkę na łóżko przy jednej ze ścian, tym samym rezerwując je dla siebie.
- A która jest godzina ? – Zerknęłam na Brunetkę i rozsunęłam ogromne, szklane wejście na taras, po czym stopami dotknęłam jego nagrzanej od słońca posadzki.
- Szósta. – Odparła. – Ale o ósmej chcemy zacząć.
- Spalę i Ci pomogę. – W momencie gdy nie uzyskałam jakiejkolwiek odpowiedzi wpadło mi do głowy pewne pytanie. Odwróciłam się w stronę mojej rozmówczyni i podejrzliwie na nią spojrzałam. – Jesteśmy przyjaciółkami, prawda ?
- Od zawsze. – Odpowiedziała nie zastanawiając się ani sekundy. Czyli nie miała żadnych obaw jeżeli chodzi o to. Lecz moja pewność na tym się właśnie skończyła.
- Więc powiedz mi co przede mną ukrywacie ?
- Ale kto ?
- Ty i Zayn. Chyba nie jestem głupia, a tym bardziej nie ślepa. Przez bite dwa i pół miesiąca uważnie wam się przyglądałam i z każdym dniem wasze zachowanie stawało się coraz to dziwniejsze. Więc albo powiesz mi co takiego macie przede mną do ukrycia, albo dowiem się tego prędzej niż Ci się wydaje. Ale wtedy, nasze rozmowy będą wyglądały inaczej. – Zdawałam sobie sprawę z tego, że dosyć surowo ją potraktowałam, lecz przestałam tego żałować po tym, co usłyszałam. Ale oczywiście zanim to nastało, dopadła nas grobowa cisza.
- Nie, nic przed Tobą nie ukrywam. Przynajmniej ja. Może zapytaj, a raczej wymuś to z Zayna, tak jak próbowałaś przed chwilą zrobić to ze mną.
- Wyjdź. – Wycedziłam przez zęby.
- Widzisz, to zarówno Twój pokój jak i mój. – Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się świeżym powietrzem, aby doszczętnie się nie pokłócić.
- W takim razie ja poszukam sobie innego. – Rzuciłam, po czym zostawiłam palącego się kiepa na parapecie, zabrałam z łóżka torebkę i wyszłam z pomieszczenia uprzednio trzaskając drzwiami.
* Nikki
- Jasny gwint! Przestraszyłaś mnie… - Jęknął, a ja nie zwracając na niego najmniejszej uwagi poczęłam szukać w swojej dosyć pojemnej torebce paczki papierosów. – Kurde, zawsze chciałem być niewidzialny. To było jedne z moich największych marzeń. Następnym w kolejce jest fruwanie. Czy wiesz ile zaoszczędziłbym na komunikacji miejskiej ?
- Dobra, dobra. Tylko błagam Cię, nie mów już tyle.
- Coś się stało, prawda ?
- Zapytaj o to Zayna. – Warknęłam, po czym wyjęłam z niewielkiego pudełka, pojedynczego szluga. – Jest tu jakiś balkon ? – Ponownie zwróciłam się do Pasiastego.
- Drugie piętro, czwarte drzwi na lewo. To pokój Twój, Nicole i Eleanor. – Tymi słowami nieco zbił mnie z tropu.
- Nie chcesz mieszkać razem z El ? – Zapytałam, cały czas trzymając papierosa w ustach.
- Długa historia, kiedyś Ci o niej opowiem. – W odpowiedzi jedynie przytaknęłam głową i nie odzywając się już ani słowem, po prostu ruszyłam po schodach, kierując się do pokoju, w którym przyjdzie mi spać kolejno dwie noce.
W pewnej chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do domu i również udaje się na któreś z wyższych pięter. Puściłam to mimo uszu i po prostu sunęłam do pomieszczenia, a za mną wbiła się moja przyjaciółka.
- Pomożesz mi w przygotowaniu ogniska ? – Zapytała na wstępie, a ja rzuciłam torebkę na łóżko przy jednej ze ścian, tym samym rezerwując je dla siebie.
- A która jest godzina ? – Zerknęłam na Brunetkę i rozsunęłam ogromne, szklane wejście na taras, po czym stopami dotknęłam jego nagrzanej od słońca posadzki.
- Szósta. – Odparła. – Ale o ósmej chcemy zacząć.
- Spalę i Ci pomogę. – W momencie gdy nie uzyskałam jakiejkolwiek odpowiedzi wpadło mi do głowy pewne pytanie. Odwróciłam się w stronę mojej rozmówczyni i podejrzliwie na nią spojrzałam. – Jesteśmy przyjaciółkami, prawda ?
- Od zawsze. – Odpowiedziała nie zastanawiając się ani sekundy. Czyli nie miała żadnych obaw jeżeli chodzi o to. Lecz moja pewność na tym się właśnie skończyła.
- Więc powiedz mi co przede mną ukrywacie ?
- Ale kto ?
- Ty i Zayn. Chyba nie jestem głupia, a tym bardziej nie ślepa. Przez bite dwa i pół miesiąca uważnie wam się przyglądałam i z każdym dniem wasze zachowanie stawało się coraz to dziwniejsze. Więc albo powiesz mi co takiego macie przede mną do ukrycia, albo dowiem się tego prędzej niż Ci się wydaje. Ale wtedy, nasze rozmowy będą wyglądały inaczej. – Zdawałam sobie sprawę z tego, że dosyć surowo ją potraktowałam, lecz przestałam tego żałować po tym, co usłyszałam. Ale oczywiście zanim to nastało, dopadła nas grobowa cisza.
- Nie, nic przed Tobą nie ukrywam. Przynajmniej ja. Może zapytaj, a raczej wymuś to z Zayna, tak jak próbowałaś przed chwilą zrobić to ze mną.
- Wyjdź. – Wycedziłam przez zęby.
- Widzisz, to zarówno Twój pokój jak i mój. – Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się świeżym powietrzem, aby doszczętnie się nie pokłócić.
- W takim razie ja poszukam sobie innego. – Rzuciłam, po czym zostawiłam palącego się kiepa na parapecie, zabrałam z łóżka torebkę i wyszłam z pomieszczenia uprzednio trzaskając drzwiami.
* Nikki
Koniec. Mam tego po same dziurki w nosie. Mam serdecznie dosyć okłamywania Laury i udawania, że wszystko jest w porządku, kiedy do cholery tak nie jest. Dzisiejszego wieczoru po prostu to zakończę. Raz na zawsze. I nie liczę się z konsekwencjami.
Od razu po jakże uroczej rozmowie z moją przyjaciółką ruszyłam w poszukiwania tego złamasa.
Na moje szczęście lub nie, po drodze natknęłam się na Nialla.
- A właśnie Ciebie szukałem. Musimy porozmawiać.
- Niall proszę Cię, nie teraz. Muszę coś załatwić.
- Cały czas mnie zbywasz. Zaczyna mnie to męczyć.
- Obiecuję Ci, że porozmawiamy, ale najpierw powiedz mi gdzie jest Zayn. – Naprawdę od dłuższego czasu chciałam z nim na poważnie pogadać, ale przez ten wypadek Laury i zamieszanie z nim związane po prostu nie miałam kiedy tego zrobić.
- Pierwsze piętro, drugie drzwi na prawo. Rozpakowuje swoje rzeczy. – Odparł beznamiętnie.
- Dziękuję. – Rzuciłam, po czym musnęłam jego policzek i zbiegłam na dół.
Do pokoju wpadłam niczym huragan.
- Albo się opamiętasz i jej wszystko powiesz sam, albo zrobię to ja z drobnym bonusem. – Krzyknęłam na wstępie.
- Hola hola, troszkę taktu Księżniczko.
- Taktu ?! Będziesz mnie jeszcze pouczał ?! Właśnie się z nią pokłóciłam. O ukrywanie przed nią pieprzonych tajemnic!
- I myślisz co ja na to poradzę ?
- Masz czas do północy. – Nakazałam i wyszłam z pomieszczenia równie efektownie, co do niego weszłam.
* Laura
Od razu po jakże uroczej rozmowie z moją przyjaciółką ruszyłam w poszukiwania tego złamasa.
Na moje szczęście lub nie, po drodze natknęłam się na Nialla.
- A właśnie Ciebie szukałem. Musimy porozmawiać.
- Niall proszę Cię, nie teraz. Muszę coś załatwić.
- Cały czas mnie zbywasz. Zaczyna mnie to męczyć.
- Obiecuję Ci, że porozmawiamy, ale najpierw powiedz mi gdzie jest Zayn. – Naprawdę od dłuższego czasu chciałam z nim na poważnie pogadać, ale przez ten wypadek Laury i zamieszanie z nim związane po prostu nie miałam kiedy tego zrobić.
- Pierwsze piętro, drugie drzwi na prawo. Rozpakowuje swoje rzeczy. – Odparł beznamiętnie.
- Dziękuję. – Rzuciłam, po czym musnęłam jego policzek i zbiegłam na dół.
Do pokoju wpadłam niczym huragan.
- Albo się opamiętasz i jej wszystko powiesz sam, albo zrobię to ja z drobnym bonusem. – Krzyknęłam na wstępie.
- Hola hola, troszkę taktu Księżniczko.
- Taktu ?! Będziesz mnie jeszcze pouczał ?! Właśnie się z nią pokłóciłam. O ukrywanie przed nią pieprzonych tajemnic!
- I myślisz co ja na to poradzę ?
- Masz czas do północy. – Nakazałam i wyszłam z pomieszczenia równie efektownie, co do niego weszłam.
* Laura
Atmosfera przy ognisku była mocno napięta. Louis i Eleanor zachowywali się inaczej niż zwykle, Harry o dziwo z Zaynem unikali mojego spojrzenia, natomiast Nikola rozpaczliwie go poszukiwała, kiedy to ja nie miałam najmniejszej ochoty na nią patrzeć. Jedynie Liam z Danielle starali się deczko rozluźnić towarzystwo śmiejąc się i opowiadając ckliwe żarciki. No i oczywiście nie zabrakło z nami samego Eda Sheerana – przyjaciela chłopców. Siedział w naszym gronie i przygrywał na swojej gitarze, a muzyka jaką z siebie wydobywała pozwalała nam wszystkim nie pozabijać siebie nawzajem.
Jeżeli chodzi o tą śmieszną, w negatywnym tego słowa znaczeniu Blondynką to nawet nie raczyła się pojawić. Zaszyła się w domku, obok nas, zaprosiła swoje koleżaneczki i urządziły sobie prywatną imprezę.
Ku mojemu zdziwieniu w pewnym momencie poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu.
- Możemy porozmawiać ? – Odwróciłam się za siebie i ujrzałam tam nikogo innego jak Malika we własnej osobie. Przytaknęłam jedynie głową i ruszyłam za nim.
Zaciągnął mnie na ścieżkę prowadzącą do lasu i przystanął plecami do mnie. Głowę miał zwieszoną i najwyraźniej czymś się zadręczał. Chyba nadeszła chwila, kiedy wszystkiego się dowiem. Czas najwyższy.
- Zapewne domyślasz się dlaczego chcę z Tobą porozmawiać. – Wydusił i palcami przeczesał burzę ciemnych włosów. – Trwało to zdecydowanie za długo.
- Spójrz na mnie.
- Nie potrafię.
- Spójrz na mnie, bo zaczynam wątpić w Twoje słowa. – Nagle Mulat zerwał się z miejsca, podszedł do mnie i złapał za moje nadgarstki patrząc mi przy tym prosto w oczy.
- Nawet nie wiem jak mam Ci to przekazać. Wszystko zniszczyłem, rozumiesz? Wszystko. – Widziałam jak w jego ślepiach zbierają się hektolitry łez. – Doskonale wiem, że po tym, co usłyszysz już więcej na mnie nie spojrzysz, ale nie chcę abyś dłużej żyła w kłamstwie, które stworzyłem właśnie ja sam. Niall właśnie w tym momencie o wszystkim mówi Harry’emu, który również nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Zayn przejdź do rzeczy, bo zaczynasz mnie przerażać.
- Wybacz mi proszę. Nie liczę, że zrobisz to teraz. Za rok, może dwa, nie wiem. Teraz wszystko zależy od Ciebie.
- Zayn! – Krzyknęłam, a on znowu spuścił głowę.
- To nie ja Cię uratowałem. Ja jedynie dowiedziałem się o wszystkim po fakcie. Przybiegłem do szpitala 12 godzin po całym wydarzeniu.
- Nie wierzę Ci… Powiedz mi, że to tylko żart, a ja dałam się nabrać.
- Przykro mi, ale pierwszy raz od dwóch i pół miesiąca mówię prawdę.
- W takim razie kto to zrobił ?
- Harry. – Gdy z jego ust wydobyło się to dźwięczne pięć liter w końcu wszystko zaczęło mi się zgadzać. Widok zmartwionego Stylesa od razu gdy tylko otworzyłam oczy. Policjanci zabierający go na przesłuchanie, wściekłość Nikki w szpitalu.
Ze łzami w oczach poczęłam odsuwać się od chłopaka jakbym bała się, że zaraz mnie skrzywdzi nie tylko psychicznie.
- Jak mogłeś mi to zrobić.
- Laura proszę Cię, zrozum mnie. Chciałem Cię chronić. Robiłem wszystko dla Twojego dobra.
- Zamknij kurwa twarz ! – Krzyknęłam, rzucając się przy tym na niego z pięściami.
- Wybacz mi, proszę…
- Nigdy ! – Momentalnie rzuciłam się do biegu jakby od tego zależało całe moje życie. W głowie kłębiły mi się jego słowa, jak kiczowata piosenka, którą mimo, że usłyszało się tylko raz, nuciło całymi dniami.
Miałam jeden jedyny cel. W oddali ujrzałam zasmuconego Nialla, po czym zatrzymałam go głośnym krzykiem, nawołującym jego imię. Był moją ostatnią deską ratunku.
- Cały czas zmierzaj ścieżką, którą wracam. Stoi na brzegu jeziora. Biegnij póki nie jest za późno. – W odpowiedzi jedynie skinęłam głową i pobiegłam w przeciwnym kierunku jego chodu.
Miałam wrażenie, że droga jest nieskończenie długa. Chciałam w końcu dobiec na miejsce i w końcu płakać w ramię odpowiedniego dla mnie faceta.
Gdy tylko ujrzałam jezioro, a przy brzegu krzątającego się Harry’ego wiedziałam, że jestem u celu.
- Harry ! – Krzyknęłam, a chłopak drastycznie się odwrócił, po czym zaczął biec w moim kierunku. Moment, w którym wpadliśmy sobie w ramiona był niczym z filmu.
Nareszcie czułam się bezpieczna. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów.
W jednej chwili jego usta zaczęły zachłannie całować moje, a już w drugiej nie mieliśmy na sobie koszulek. Lokaty delikatnie ułożył mnie na świeżo skoszonej trawie i począł zachłannie błądzić dłońmi po całym moim ciele. Buchało od niego niesamowicie przyjemne ciepło, a moje policzki momentalnie oblały rumieńce. Opuszkami palców przejechałam po jego szyi, po czym poczułam na jego nagich ramionach gęsią skórkę. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy głęboko w oczy.
- Przepraszam. – Szepnął, a po moim policzku pojawiła się pojedyncza łza. Zamknęłam jego wargi wskazującym palcem, po czym pozwoliłam sobie wpleść palce w burzę jego czekoladowych loków i skraść kolejny pocałunek. Nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację, a ciała pragnęły coraz to częstszego kontaktu ze sobą.
- Nie musimy tego robić. Wiem, że to dla Ciebie trudne. – Wyszeptał mi w usta.
- Z Tobą u mego boku już nic nie jest trudne do zrealizowania. – Tymi słowami dałam mu ostateczny znak, a raczej pozwolenie do dalszego działania. Poczułam jego dłoń na swoich piersiach, brzuchu, a zaraz po tym w miejscu, gdzie robiło się coraz bardziej mokro. Nasze oddechy stawały się płytkie i niespokojne. Czułam jak wszystko we mnie wrze. Każdy jego dotyk sprawiał, że pragnęłam ich jeszcze więcej. Po chwili nasze dolne odzienie wylądowało na ziemi, dzięki czemu zostaliśmy już całkiem nadzy. Harry zilustrował mnie całą wzrokiem, po czym zagryzł dolną wargę. Moje dłonie wędrowały po jego nagich plecach, co jakiś czas zostawiając na nich ślady moich długich paznokci.
- Kocham Cię. – Usłyszałam, po czym bez uprzedzenia we mnie wszedł. Z moich ust wydarł się jeden wielki okrzyk ekstazy, po czym zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą.
*~*
Jeżeli chodzi o tą śmieszną, w negatywnym tego słowa znaczeniu Blondynką to nawet nie raczyła się pojawić. Zaszyła się w domku, obok nas, zaprosiła swoje koleżaneczki i urządziły sobie prywatną imprezę.
Ku mojemu zdziwieniu w pewnym momencie poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu.
- Możemy porozmawiać ? – Odwróciłam się za siebie i ujrzałam tam nikogo innego jak Malika we własnej osobie. Przytaknęłam jedynie głową i ruszyłam za nim.
I TERAZ WŁĄCZACIE TĘ PIOSENKĘ -> http://www.youtube.com/watch?v=hmp5_cayCIs
Zaciągnął mnie na ścieżkę prowadzącą do lasu i przystanął plecami do mnie. Głowę miał zwieszoną i najwyraźniej czymś się zadręczał. Chyba nadeszła chwila, kiedy wszystkiego się dowiem. Czas najwyższy.
- Zapewne domyślasz się dlaczego chcę z Tobą porozmawiać. – Wydusił i palcami przeczesał burzę ciemnych włosów. – Trwało to zdecydowanie za długo.
- Spójrz na mnie.
- Nie potrafię.
- Spójrz na mnie, bo zaczynam wątpić w Twoje słowa. – Nagle Mulat zerwał się z miejsca, podszedł do mnie i złapał za moje nadgarstki patrząc mi przy tym prosto w oczy.
- Nawet nie wiem jak mam Ci to przekazać. Wszystko zniszczyłem, rozumiesz? Wszystko. – Widziałam jak w jego ślepiach zbierają się hektolitry łez. – Doskonale wiem, że po tym, co usłyszysz już więcej na mnie nie spojrzysz, ale nie chcę abyś dłużej żyła w kłamstwie, które stworzyłem właśnie ja sam. Niall właśnie w tym momencie o wszystkim mówi Harry’emu, który również nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Zayn przejdź do rzeczy, bo zaczynasz mnie przerażać.
- Wybacz mi proszę. Nie liczę, że zrobisz to teraz. Za rok, może dwa, nie wiem. Teraz wszystko zależy od Ciebie.
- Zayn! – Krzyknęłam, a on znowu spuścił głowę.
- To nie ja Cię uratowałem. Ja jedynie dowiedziałem się o wszystkim po fakcie. Przybiegłem do szpitala 12 godzin po całym wydarzeniu.
- Nie wierzę Ci… Powiedz mi, że to tylko żart, a ja dałam się nabrać.
- Przykro mi, ale pierwszy raz od dwóch i pół miesiąca mówię prawdę.
- W takim razie kto to zrobił ?
- Harry. – Gdy z jego ust wydobyło się to dźwięczne pięć liter w końcu wszystko zaczęło mi się zgadzać. Widok zmartwionego Stylesa od razu gdy tylko otworzyłam oczy. Policjanci zabierający go na przesłuchanie, wściekłość Nikki w szpitalu.
Ze łzami w oczach poczęłam odsuwać się od chłopaka jakbym bała się, że zaraz mnie skrzywdzi nie tylko psychicznie.
- Jak mogłeś mi to zrobić.
- Laura proszę Cię, zrozum mnie. Chciałem Cię chronić. Robiłem wszystko dla Twojego dobra.
- Zamknij kurwa twarz ! – Krzyknęłam, rzucając się przy tym na niego z pięściami.
- Wybacz mi, proszę…
- Nigdy ! – Momentalnie rzuciłam się do biegu jakby od tego zależało całe moje życie. W głowie kłębiły mi się jego słowa, jak kiczowata piosenka, którą mimo, że usłyszało się tylko raz, nuciło całymi dniami.
Miałam jeden jedyny cel. W oddali ujrzałam zasmuconego Nialla, po czym zatrzymałam go głośnym krzykiem, nawołującym jego imię. Był moją ostatnią deską ratunku.
- Cały czas zmierzaj ścieżką, którą wracam. Stoi na brzegu jeziora. Biegnij póki nie jest za późno. – W odpowiedzi jedynie skinęłam głową i pobiegłam w przeciwnym kierunku jego chodu.
Miałam wrażenie, że droga jest nieskończenie długa. Chciałam w końcu dobiec na miejsce i w końcu płakać w ramię odpowiedniego dla mnie faceta.
Gdy tylko ujrzałam jezioro, a przy brzegu krzątającego się Harry’ego wiedziałam, że jestem u celu.
- Harry ! – Krzyknęłam, a chłopak drastycznie się odwrócił, po czym zaczął biec w moim kierunku. Moment, w którym wpadliśmy sobie w ramiona był niczym z filmu.
Nareszcie czułam się bezpieczna. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów.
W jednej chwili jego usta zaczęły zachłannie całować moje, a już w drugiej nie mieliśmy na sobie koszulek. Lokaty delikatnie ułożył mnie na świeżo skoszonej trawie i począł zachłannie błądzić dłońmi po całym moim ciele. Buchało od niego niesamowicie przyjemne ciepło, a moje policzki momentalnie oblały rumieńce. Opuszkami palców przejechałam po jego szyi, po czym poczułam na jego nagich ramionach gęsią skórkę. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy głęboko w oczy.
- Przepraszam. – Szepnął, a po moim policzku pojawiła się pojedyncza łza. Zamknęłam jego wargi wskazującym palcem, po czym pozwoliłam sobie wpleść palce w burzę jego czekoladowych loków i skraść kolejny pocałunek. Nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację, a ciała pragnęły coraz to częstszego kontaktu ze sobą.
- Nie musimy tego robić. Wiem, że to dla Ciebie trudne. – Wyszeptał mi w usta.
- Z Tobą u mego boku już nic nie jest trudne do zrealizowania. – Tymi słowami dałam mu ostateczny znak, a raczej pozwolenie do dalszego działania. Poczułam jego dłoń na swoich piersiach, brzuchu, a zaraz po tym w miejscu, gdzie robiło się coraz bardziej mokro. Nasze oddechy stawały się płytkie i niespokojne. Czułam jak wszystko we mnie wrze. Każdy jego dotyk sprawiał, że pragnęłam ich jeszcze więcej. Po chwili nasze dolne odzienie wylądowało na ziemi, dzięki czemu zostaliśmy już całkiem nadzy. Harry zilustrował mnie całą wzrokiem, po czym zagryzł dolną wargę. Moje dłonie wędrowały po jego nagich plecach, co jakiś czas zostawiając na nich ślady moich długich paznokci.
- Kocham Cię. – Usłyszałam, po czym bez uprzedzenia we mnie wszedł. Z moich ust wydarł się jeden wielki okrzyk ekstazy, po czym zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą.
*~*
No i pojawił się rozdział 17.
Wybaczcie mi za taką przerwę, ale cały czas byłam w trasie i nawet nie miałam kiedy pisać.
No więc zbliżamy się do KOŃCA CZĘŚCI PIERWSZEJ OPOWIADANIA.
Ale spokojnie, pojawi się druga.
Ale najpierw zobaczycie zwiastun, a dopiero potem pierwszy rozdział, drugiej części.
Ale przed tym pojawią się jeszcze może ze dwa, może trzy do tej :)
Standardowo czekam na min. 20 komentarzy ;)
Xx. Tomlinsonowa.