Każdego poranka budziłam się z myślą, że po raz kolejny nie będę w stanie zapewnić swoich przyjaciół, że wszystko nabiera tępa i w końcu zaczęłam sobie radzić. Na złość temu, miałam wrażenie, że stoję w miejscu, albo i nawet cofam się w rozwoju.
Przez swoją bezmyślność straciłam pracę. Anne stwierdziła, że sprawiam zbyt wiele kłopotów i jestem nie profesjonalna, przez co musi się ze mną pożegnać. Mimo wszystko, zważając na problem, jaki mnie napotkał zapewniła mnie, że jak wszystko się ustabilizuje, będę mogła starać się o posadę raz jeszcze, ponieważ nie miałam okazji dać z siebie wszystkiego. Lecz jedynym mankamentem było to, że nie wrócę od tak sobie, kiedy tylko mi się zachce. Po raz drugi przejdę tę samą procedurę, co inni kandydaci. Szczerze powiedziawszy to nawet nie wiem czy chcę tam znowu pracować. Będzie mi wstyd po tym wszystkim spojrzeć dla Anne i Steve’a w oczy.
Fakt, że Nikola z Zaynem starają się jak mogą polepszyło moją sytuację. Bywają u mnie praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Gdy jedno ma coś do załatwienia – przychodzi drugie. I tak w kółko. Oczywiście, wielokrotnie już próbowałam ich zbyć, bo przecież nie może to wiecznie trwać, lecz za każdą próbą, dostawałam opieprz za to, że taki pomysł w ogóle wpadł mi do głowy. W pewnym momencie po prostu machnęłam ręką i pozwoliłam im na to.
Jestem tej dwójce dozgonnie wdzięczna za wysiłek, jaki włożyli w przywracanie mojej psychiki do porządku. Gdyby nie oni, to właściwie nie wiem czy jeszcze bym żyła.
A Harry ? Jak to zwykle bywa – umył od wszystkiego rączki. Od jego pierwszej i w sumie ostatniej wizyty w szpitalu, więcej go nie widziałam. Z początku kilka razy starałam się do niego dodzwonić, wysyłałam mu nawet smsy z prośbą spotkania, lecz do tej pory nie uzyskałam odpowiedzi na żadną z wiadomości. Zayn miał rację. Tylko typowy dupek ucieka w chwili załamania. Byłam głupia myśląc, że gwiazdor taki jak on, może mieć coś do takiej prostaczki, jaką jestem ja.
W dalszym ciągu egzystuję…
*2 miesiące od momentu wypadku*
- Laura ? – Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, a zaraz potem cichy skrzypot parkietu w głównym holu.
- W kuchni ! – Krzyknęłam, przewracając przy tym ostatniego naleśnika na drugą stronę.
- Mam kilka wiadomości. I jak to zwykle bywa, są te dobre i te złe. – Nie zdążyłam się obejrzeć, a do pomieszczenia wszedł wpatrujący się w ekran swojego telefonu Zayn.
- To chyba będziesz zmuszony zacząć od tej złej. – Po tych słowach chłopak podniósł głowę, spojrzał prosto na mnie i śmiesznie uniósł jedną brew ku górze.
- Czy ja czuję naleśniki ? – Zaczął zbliżać się w stronę kuchenki gazowej, a ja w tym momencie wyłączyłam jeden z jej palników i odsunęłam talerz pełen smakołyków na blat.
- Syrop klonowy w lodówce. – Rzuciłam z cichym chichotem.
- Czy ty się właśnie uśmiechnęłaś ? – Chłopak wyjął z chłodziarki syrop, a zaraz po tym ponownie spojrzał w moją stronę. W jego oczach rozbłysnęły iskierki nadziei, a ja starając się niczego po sobie nie dać poznać, chwyciłam za wilgotną szmatkę i zaczęłam wycierać blat z resztek oleju i mąki, która zdążyła mi się rozsypać podczas pichcenia. – Co jak co, ale uśmiechu przede mną nie ukryjesz. – Mulat dosłownie za sekundę znalazł się obok mojej osoby, a ja nerwowo przystępowałam z nogi na nogę.
- To co to za wiadomości ? – Zmieniłam temat, a Malik nałożył sobie kilka placków na osobny talerz, po czym bez słowa usiadł przy stole. – O coś się Ciebie przed chwilą zapytałam. – Ponaglałam go.
- No więc miałem zacząć od tej złej. – Zaczął, a ja oparłam się o blat z gorącą kawą w rękach. – Razem z chłopakami właśnie zaczęliśmy pracę nad nową płytą i większość czasu będę musiał spędzać w studiu, przez co znacznie mniej będziemy się widywać. Ale już rozmawiałem z Nikki, więc ona będzie mnie zastępować.
- Zayn do cholery, przestańcie traktować mnie jak poszkodowane dziecko!
- Dlaczego nie potrafisz docenić naszych starań ?
- Doceniam, oczywiście, że doceniam. Po prostu trwa to już zbyt długo. Sam psycholog stwierdził, że moje leczenie dobiegło końca, więc i wy już odpuśćcie.
- Jesteś tego w stu procentach pewna ? – Chłopak odsunął od siebie pełen talerz i wstał do stołu, po czym stanął naprzeciw mnie.
- Sama nie wierzę w to, co mówię, ale tak, jestem pewna. – Spuściłam głowę, a Zayn chwycił mój kubek i odłożył go do zlewu. – Przez całe swoje życie nie czułam się tak bezpieczna jak przez te dwa miesiące. Pomimo traumy, jaka pozostanie przez resztę dni wiem, że dzięki Tobie i Nicole będę w stanie o niej nie myśleć. – Podniosłam wzrok i zauważyłam, że Mulat przez cały czas wpatrywał się we mnie, analizując sobie każde wypowiedziane przeze mnie słowo. – Dziękuję. Dziękuję za to, że dzięki Tobie dalej żyję. – Po tych słowach poczułam jego palec na swoich ustach.
- Już nic nie mów. – Uciszał mnie. –Odkąd pamiętam jesteś moim oczkiem w głowie i szansa, jaką dał nam los jest jedną na milion. I wiedz, że nigdy ale to nigdy Cię nie zostawię. – W momencie gdy chciałam wydobyć z siebie jakiekolwiek dźwięki chłopak po raz kolejny mnie uciszył. Tylko tym razem nie było to byle co.
Jego wargi niepewnie musnęły moje, a zaraz po tym spojrzał na mnie pytająco, na co ja zareagowałam zdecydowanie. Jak nigdy przedtem.
Zarzuciłam ręce na jego barki, po czym bezczelnie wpiłam się w jego usta, opuszkami palców masując przy tym kark.
- A ta dobra wiadomość ? – Zapytałam, kiedy oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć trochę powietrza.
- Mamy wolny weekend, więc razem z Nikki pomyśleliśmy, że całą paczką pojedziemy na mały camping.
- Całą paczką ?
- No wiesz, Ja, Nicole, Liam, Dani, Louis, Eleanor, Niall, Harry…
- Eleanor ? Harry ? Serio ? – Teatralnie przewróciłam oczami, po czym uwolniłam się z jego objęć i poczęłam myć naczynia, które gniły w zlewie.
- Nie musisz z nimi rozmawiać. Po prostu chcę, abyś oderwała się choć na chwilę od… tego wszystkiego.
- Nie jestem przekonana.
- Zrób to dla mnie, proszę. – Wymownie spojrzałam na chłopaka, a jego twarz jak zwykle nie wyrażała żadnych emocji. Zmrużyłam podejrzliwie oczy, ponieważ coś w jego zachowaniu mnie niepokoiło. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. A przynajmniej stara się to robić, ponieważ niezbyt mu to wychodziło. Wzruszyłam ramionami i postanowiłam poczekać, bo prędzej czy później dowiem się co jest na rzeczy.
- A mam inny wybór ?
- No nie bardzo. – Zaśmiał się nerwowo, a ja jedynie rzuciłam mu pojedynczy uśmiech.
- W takim razie jutro zacznę się pakować.
- Jesteś cudowna! – Mulat prawie podskoczył w miejscu, po czym czule mnie do siebie przytulił. Co jak co, ale przytulał jak nikt inny.
Wtuliłam się w jego ramię, napawając przy tym cudowną wonią perfum wymieszanych z dymem papierosowym.
*~*
No i jest rozdział piętnasty :)
Wiem, szału nie ma...
Jak myślicie, będzie spięcie między Laurą i Harrym lub Laurą i Eleanor ? ;)
Czy Laura w końcu dowie się prawdy ? ;)
Standardowo czekam na min. 20 komentarzy :)
Xx. Tomlinsonowa.